Proces o śmiertelne potrącenie Michała Mordowskiego. – Oni byli pijani – mówi świadek (zdjęcia)

Niepełnosprawny Michał Mordowski zginął na pasach na ul. Batorego. – Całe trudne życia stawiał czoła wielu trudnościom, wygrał, dał sobie radę i został zabity przez pijanego kierowcę – mówi Katarzyna Mordowska-Groszkiewicz, siostra Michała. Przed sądem zeznawali kolejni świadkowie, w ławie oskarżonych siedzieli Filip i Jacek. Bez emocji na twarzach, nie zadawali pytań, tylko słuchali.

Czwartek 27 listopada. Dochodzi godz. 11.00. Do gmachu zielonogórskiego sądu weszła kobieta ubrana na czarno. To siostra Michała Mordowskiego, który zginął na pasach przy ul. Batorego. Potrącił go pijany kierowca forda mondeo i uciekł z miejsca zdarzenia.

--- Czytaj dalej pod reklamą ---

Na sądową salę zostały proszone osoby uczestniczące w rozprawie. W ławie oskarżonych siedzą Filip K. i Jacek B. Asystuje policja. Filip skuty kajdankami na rozprawę został dowieziony z aresztu. Zdaniem prokuratury to on prowadził w chwili tragedii. Jacek B. do sądu stawił się sam. Przyszedł z rodziną. Był pasażerem forda.

Zeznaje pierwszy świadek. – Jechałam wolno, ale pasów z daleka nie było widać, bo na ulicy zaraz po zmroku jest słaba widoczność – mówiła kobieta, która widziała jak Michał został potrącony. Opowiadała jak po uderzeniu przez samochód przeleciał koło jej auta i upadł za pasami. Wtedy świadek myślała, że to może torba, bo sylwetki człowieka na pasach nie widziała. Wysiadła zobaczyć co się stało. – Potrącona osoba już nie żyła, a auto, które go potraciło, szybko odjechało, słyszałam jak kierowca przygazował – zeznawała.

Kolejni świadkowie podczas czwartkowej rozprawy opowiadali tylko o zakupach oskarżonych w osiedlowym sklepie. Ich zeznania niemal niczego do sprawy nie wniosły. Dopiero to co powiedział ostatni ze świadków odsłoniło początek tragedii Michała. – Rano w dniu wypadku fordem Filipa zawiozłem go na komendę. Miał odebrać prawo jazdy, ale go nie dostał bo był pijany – mówił świadek. Wspominał jak Filip z komisariatu wyszedł z ustnikiem od alkomatu w ręku i powiedział, że ma 1,5 promila alkoholu.

Wrócili na osiedle przy ul. Batorego. Świadek poszedł do domu zabierając kluczyki od forda. – Nie chciałem aby w takim stanie prowadził – zeznawał. Filip naciskał telefonami na znajomego. Chciał kluczyki od forda. Mówił, że auto musi stać pod domem rodziców. Świadek powiedział, że odda kluczyki jak Filip znajdzie trzeźwego kierowcę. Filip go znalazł, tak przynajmniej powiedział świadkowi. – Poszedłem za sklep na osiedlu i rzuciłem kluczyki Filipowi. Byłem już wkurzony jego telefonami. Tam wszyscy byli pijani, krzyczeli, śpiewali – opowiadał świadek. Samochód odjechał z osiedla. Potem doszło do tragicznego wypadku. I tu proces jak na razie wyhamuje.

Obrona Filipa zauważyła w sądzie, że prokuratura nie dostarczyła analizy porównawczej włókien znalezionych na fotelach forda z odzieżą zabezpieczoną od oskarżonych po zatrzymaniu zaraz po tragedii. Nie ma również porównania drobinek szkła w ubraniach ze szkłem znalezionym w aucie. To ważne, aby wskazać, kto gdzie siedział w chwili tragedii. Sąd poczeka na analizę. Prokurator zapewnił, że jej brak nie powstał z winy prokuratury. Będzie gotowa do końca bieżącego roku.

– Dla oskarżonych widzę tylko jedną karę, najwyższy z możliwych dopuszczalnych prawem wyroków – mówi siostra Michała. Dla niej oskarżeni to zabójcy. – Jak każdy pijany kierowca, którego bronią staje się samochód – podkreśla. Siostrę Michała martwi tylko fakt, że mimo licznych apeli, pijani kierowcy to nadal plaga. – Michał zginął bezsensowną śmiercią, ale niech ona chociaż będzie teraz przestrogą dla innych – mówi p. Katarzyna. Mecenas Łukasz Wąchała, pełnomocnik rodziny Michała uważa, że sprawiedliwa będzie tylko kara bezwzględnego więzienia dla obu oskarżonych. – W dodatku kierujący powinien stracić prawo jazdy dożywotnio – mówi mecenas Wąchała. Poszkodowani będą również domagać się odszkodowania, które w całości przekażą na konto fundacji zajmującej się pomocą ofiarom wypadków drogowych.

Kolejna rozprawa odbędzie się w styczniu 2015 r.