Radek W. decyzją zielonogórskiego sądu okręgowego spędzi w więzieniu 12 lat. To kara za śmiertelne skatowanie Tadeusza w Kożuchowie. Jacek Cz. za to, że nie udzielił pomocy bitemu mężczyźnie usłyszał wyrok roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata.
W ławie oskarżonych zielonogórskiego sądu wiele razy zasiadał młody chłopak Radek W. i jego starszy znajomy Jacek Cz. Radek od początku był w areszcie. Jacek odpowiadał z wolnej stopy przychodzącdo sądu z żoną.
Po długim procesie zapadł wyrok. Młody chłopak Radek, w więzieniu spędzi 12 lat. To kara za śmiertelne skatowanie Tadeusza. Skatowanie bez żadnego powodu. Po prostu pobił mężczyznę wpadając w szał i potem jeszcze pochwalił się swojej ciotce. To, jak mówi, że „za…ał człowieka” nagrał konkubent ciotki.
Drugi oskarżony Jacek Cz. za kratki nie trafi. Decyzją sądu za to, że nie pomógł katowanemu mężczyźnie, został skazany na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Dla niego to bardzo łagodna kara. Wyroki nie są prawomocne.
Do tragicznego wydarzenia doszło 15 sierpnia 2015 r. przy torowisku w okolicach ul. 22 Lipca w Kożuchowie. Tadeusz został skatowany przez Radka. Był nie tylko kopany, ale również uderzany kijem. Młody chłopak był niezwykle brutalny. Musiał wpaść w szał, bo zadawane ciosy były bardzo silne. Tadeusz miał liczne złamania żeber z dwóch stron i pęknięcia w okolicy mostka. Doznał poważnych obrażeń głowy. Powód bestialskiego ataku był błahy. To wymyślona kradzież portfela, której miał się dopuścić Tadeusz. Ofiara Radka zmarła w szpitalu nie odzyskawszy przytomności.
Radek W. nie przyznał się do zabicia Tadeusza. Przed sądem mówił, że w chwili katowania Tadeusza był pijany i naćpany.– Brałem wcześniej dopalacz, „mocarza” – zeznawał przed sądem. To właśnie „mocarz” miał wywołać u chłopaka niekontrolowany napad agresji. Biegły podkreślił jednak, że Radek W. doskonale wiedział co robi katując ofiarę przy torowisku. Był zdolny do pokierowania swoim zachowaniem. To oznacza, że bijąc mężczyznę z ogromna siłą i po całym ciele, w tym również w głowę, godził się z tym, że może go zabić. Przed sądem mówił, że żałuje tego co zrobił. Jego skrucha była raczej mechaniczna, jasno wynikająca z chęci obrony. Słowa żalu wypowiadał bez przekonania, jakby nie wiedział co w rzeczywistości mają one oznaczać.
Drugi z oskarżonych, Jacek Cz., już na pierwszej rozprawie odmówił składnia wyjaśnień i odpowiedzi na pytania. Nie przyznał się do zarzucanego mu czynu. W zeznaniach złożonych przed prokuratorem obciążył Radka. Mówił, że jest agresywną osobą. Zeznał, że Radek szukał motywu do pobicia Tadeusza. W procesie Jacek Cz. odpowiadał za nieudzielenie pomocy bitemu Tadkowi. Ważny świadek w procesie, partnerka skatowanego mężczyzny, swoimi zeznaniami jednak nie wskazała wyraźnego udziału Radosława.
Faktem jest, że Jacek był na miejscy zdarzenia i wiedział o tym, że Radek katuje Tadeusza. Nic nie zrobił by mu pomóc. Siedział obok z partnerką Tadeusza. Zniszczona alkoholem partnerka skatowanego Tadeusza nie była jednak w stanie konkretnie zeznawać obciążając Radka. Nie powiedziała wyraźnie, że Jacek trzymał ją i nie pozwolił podejść do Tadka. Niestety to, co aktualnie bezdomna kobieta mówiła przed sądem, nie trzymało się momentami logicznej całości.