Sierż. sztab. Łukasz Pelc i sierż. Łukasz Płonka zabezpieczyli rany krwawiącego w aucie desperata. Monitorowali stan rannego do czasu przyjazdu karetki. Lekarz przyznał, że gdyby nie szybka i fachowa pomoc policjantów doszłoby do tragedii.
W poniedziałek, 29 marca, dyżurny sulęcińskiej komendy odebrał telefon z dramatycznym wołaniem o pomoc. Z relacji zgłaszającego wynikało, że mężczyzna chciał odwiedzić swojego brata. Nie zastał go w mieszkaniu. Wychodząc, że na podwórku stoi zaparkowane auto z otwartymi drzwiami. Wewnątrz znajdował się półprzytomny mężczyzna. Wokół niego było bardzo dużo krwi, a on sam powtarzał, że nie chce już żyć.
Po kilku minutach na miejscu pojawili się sierż. sztab. Łukasz Pelc i sierż. Łukasz Płonka. Liczyła się każda minuta. Rany mężczyzny były bardzo poważne i mocno krwawiły. Policjanci stanęli na wysokości zadania. Profesjonalnie zabezpieczyli rany i monitorowali stan mężczyzny, aż do czasu przyjazdu medyków.
Poszkodowany trafił prosto na blok operacyjny, gdzie toczono walkę o jego życie. Udało się ją wygrać. – Lekarz przyznał, że gdyby nie szybka i profesjonalna pomoc sulęcińskich stróżów prawa, cała sytuacja mogłaby zakończyć się tragicznie – mówi st. sierż. Klaudia Biernacka, rzeczniczka sulęcińskiej policji.