Dorota Polewska jechała rowerem drogą w Płomykowie koło Gorzowa kiedy nagle rzucił się na nią agresywny duży pies. Rozszarpał jej udo do tego stopnia, że ran nie da się zszyć. – Pies wybiegł z terenu ubojni drobiu, ale nikt z ochroniarzy nie chciał mi pomóc – żali się kobieta, która przez pogryzienie nie jest w stanie samodzielnie pójść nawet do łazienki.
Wszystko wydarzyło się w czwartek, 15 sierpnia, w niewielkim Płomykowie koło Gorzowa. Dorota Polewska jechała rowerem. Wracała do domu. Nagle z terenu ubojni indyków firmy Ekpols na drogę wybiegł duży pies podobny do owczarka. Od razu zaatakował pania Dorotę jadącą rowerem panią Dorotę. Wbił się szczekami w udo kobiety i zaczął szarpać. Kobieta upadła na ziemię. – To było coś okropnego, mimo ogromnego bólu wiedziałam, że muszę się bronić – opowiada pogryziona kobieta. Zaatakowana chwyciła psa za szczęki chcąc je rozszerzyć. – Nie chciałam, żeby wyrwał mi skórę z mięsem – opowiada pani Dorota. Pies szarpał jak oszalały. Był jak w amoku. W końcu po dłużej chwili udało się pani Dorocie oswobodzić ze szczęk. Pies nie rezygnował. Agresywna bestia obiegła leżącą kobietę i próbowała zaatakować z drugiej strony. – Wtedy resztkami sił uderzyłam go rowerem i to przerwało atak – mówi pani Dorota.
Pogryziona kobieta leżała na drodze bardzo mocno krwawiąc. Udo zostało rozszarpane przez psa. – Wołałam, prosiła o pomocy ale żaden z ochroniarzy ubojni drobiu nie zareagował – mówi D. Polewska. Mijały minuty. – Nawet nie odwołali psa, nie starali się go odciągnąć od mojej partnerki – mówi Kamil Góra. Pogotowie na miejsce wezwała matka pogryzionej kobiety. Pani Dorota trafiła do szpitala. Niestety rany na udzie są tak wielkie, że nie da się ich zszyć. – Dorota cały czas cierpi ogromny ból – mówi K. Góra. Kobieta wymaga stałej opieki. Nie jest w stanie samodzielnie pójść nawet do łazienki.
Nikt nie ruszył z pomocą pogryzionej kobiecie. – Dlaczego nikt mnie nie pomógł. Do dziś nikt z firmy się ze mną nawet nie skontaktował, nie przeprosił, nie zapytał jak się czuje i czy potrzebuję pomocy – mówi rozżalona D. Polewska. Próbowaliśmy porozmawiać z dyrekcją firmy Ekpols. Nie było jednak nikogo. Dostaliśmy oświadczenie w sprawie pogryzienia pani Doroty. Wynika z niego, że do zdarzenia doszło w dniu… wolnym od pracy, gdy terenu firmy pilnował pracownik zewnętrznej firmy ochroniarskiej. Około godziny 16.00 nastąpiła zmiana osoby pełniącej służbę ochrony terenu zakładu. Incydent miał miejsce w momencie gdy brama została otwarta aby wpuścić do zakładu zmiennika. Jak pisze w oświadczeniu Ekpols „z informacji udzielonych nam przez firmę ochroniarską wynika, że rannej kobiecie została udzielona pomoc, wezwano karetkę pogotowia oraz policję”. Firma nie odpowiedziała dlaczego nie skontaktowali się z panią Dorota i nawet jej nie przeprosili.
Pies, który ugryzł Dorotę Polewską był szczepiony przeciwko wściekliźnie. – Zaraz po zgłoszeniu pogryzienia pies został zabrany na obserwację przez weterynarza – mówi Karolina Żelichowska z powiatowego inspektoratu weterynarii w Gorzowie.