Na rondzie PCK światła działają nie na zasadzie schematu, ale przejazdem steruje inteligentny system zliczający auta dojeżdżające do ronda z każdej strony. To element rozwiązania zastosowany w ruchu na obwodnicy śródmiejskiej, który w całości kosztował około 200 tys. zł.
Rondo PCK już działa. Jedni je chwalą, inni nienawidzą szukając złych zastosowań użytych w czasie jego budowy. Faktem jest, że w okolicy skrzyżowania zniknęły korki.
– Nie ma żadnego schematu czasowego zmiany sygnalizacji świetlnej – mówi podinsp. Jarosław Tchorowski, naczelnik zielonogórskiej drogówki. Płynność przejazdu to zasługa inteligentnego systemu sterowania ruchem.
Dojeżdżając do ronda można zobaczyć kilka kamer ustawionych na wysięgnikach zamontowanych na światłach. To system monitorujący ruch na rondzie. – Kamery obserwując wjazdy na rondo zliczają samochody i tak sterują ruchem, aby nie było korków – wyjaśnia podinsp. Tchorowski.
Jak to działa? Kiedy kamera zauważy nagromadzenie aut np. od al. Wojska Polskiego, a nie ma ruchu z ul. Łużyckiej to włączy zielone światło jadącym od strony al. Wojska Polskiego. I to jeszcze nie koniec. Na dojazdach do ronda, w jezdni, w pewnej odległości od ronda zostały zamontowane sensory ruchu. Ich zadaniem jest zliczanie samochodów dojeżdżających do ronda. Informacja trafia do systemu i jest zgrywana z tym, co widzą kamery, które przekazują sygnał do ,,serca” systemu odpowiedzialnego za zmianę świateł.
System jest elementem zainstalowanym na tak zwanej obwodnicy śródmieścia. Obejmuje skrzyżowania biegnące wzdłuż ulic Łużyckiej, 1 Maja, Moniuszki, Sikorskiego i Wrocławskiej przy Focusie, aż do Lwowskiej. Jak dowiedzieliśmy się w zielonogórskim magistracie cała sieć kosztowała około 200 tys. zł.