W poczekalni przychodni Aldemed przy ul. Towarowej w Zielonej Górze wybuchła awantura, podczas której agresywny syn pacjentki chciał zepchnąć ze schodów ratownika medycznego. Po awanturze uciekł. Powód? Awanturnik nie chciał wpuścić na badanie osoby dowiezionej na noszach. Sprawę wyjaśnia policja. – Ataki na personel medyczny to nic nowego – przyznaje Robert Górski, radny i lekarz pogotowia ratunkowego.
Wszystko wydarzyło się 21 marca w przychodni przy ul. Towarowej. – Miałem dyżur na karetce transportowej – mówi Gracjan Siwa, ratownik medyczny. Razem z zespołem dowieźli na badanie osobę na noszach. Miała mieć wykonany rezonans magnetyczny. Kiedy osoba odpowiedzialna za rezonans zaprosiła na badanie osobę na noszach zaczęła się awantura.
– Jeden z mężczyzn w poczekalni zaczął krzyczeć, że jego matka czeka na badanie i nie zgadza się na wpuszczenie osoby na noszach – opowiada nam G. Siwa. 24-letni ratownik medyczny zaczął uspokajać sytuację. – Wyjaśniałem temu panu, że osoby dowożone na noszach nie mają tego komfortu, żeby do lekarza przyjść o własnych siłach – mówi pan Gracjan. To nie pomogło.
Mężczyzna cały czas krzyczał i zrobił się agresywny. G. Siwa poprosił go, żeby wyszedł z nim z przychodni. Ten odparł, że chętnie to zrobi. – Tłumaczyłem, że w poczekalni są osoby chore i nie wskazane jest awanturować się – opowiada pan Gracjan. Tak się stało. Mężczyzna na zewnątrz zwyzywał ratownika medycznego i wrócił do przychodni. Po drodze zaczął się atak. – Próbowałem uspokoić agresywnego mężczyznę, ale ten zepchnął mnie ze schodów – mówi G. Siwa. Na szczęście ratownikowi nic poważnego się nie stało, bo zdołał uniknąć upadku.
Personel przychodni na miejsce wezwał policję. W tym czasie agresywny mężczyzna razem ze swoją matką i jakąś kobietą uciekli z przychodni. Policja wyjaśnia okoliczności tego zdarzenia.
– Ataki na personel karetek pogotowia ratunkowego w kraju zdarzają się codziennie. Nie ma w kraju lekarza lub ratownika pogotowia, który się z takim zachowaniem nie spotkał – mówi Robert Górski, lekarz pogotowia ratunkowego w Zielonej Górze i radny miejski.
23 marca pijane rodzeństwo wpadło w szał na szpitalnym oddziale ratunkowym w Zielonej Górze. Byli agresywni i wulgarni. Wyzywali personel. W pewnym momencie mężczyzna zbił wielką szybę od strony podjazdu dla karetek. Na pomoc została wezwana policja. Podobnych przypadków jest bardzo dużo. Ekipy karetek pogotowia ratunkowego i personel szpitala narażeni są na agresję niemal codziennie.