Daniel Sz. spędzi w więzieniu 12 lat. To kara za śmiertelne skatowanie matki w domu w miejscowości Nowy Zagór koło Krosna Odrzańskiego. Kopał matkę, uderzał pięściami, skakał po leżącej kobiecie. Ofiara zmarła w męczarniach w szpitalu.
Daniel Sz. wyroku wysłuchał z podniesioną głową. Nie miał skruchy na twarzy nawet, kiedy sędzia Ewa Kaczmarek-Kot z zielonogórskiego sądu okręgowego podkreślała, że matka chcąc go urodzić i dać mu życie leżała, aby nic mu się nie stało. Sędzia zaznaczyła również wyraźnie widoczny brak skruchy u Daniela Sz. widoczny przez cały proces. Podczas procesu powiedział, że dał matce jedynie „kopniaka w tyłek i z liścia w twarz”.
Jedynym celem Daniela Sz. była jak najniższa kara. Robił wszystko aby umniejszyć swój udział w śmiertelnym pobiciu matki. Podczas jednego z procesów prosił sąd o wypuszczenie z więzienia, bo… chce iść na grób matki. W ławie oskarżonych zawsze siedział z dużym widocznym krzyżem niczym przykładny chrześcijanin. W procesie winę za śmierć matki chciał zrzucić na personel szpitala, który ratował skatowanej kobiecie życie. W mowie końcowej Daniela Sz. nie było odrobiny skruchy, ale była prośba o to, żeby sąd dał jemu szansę.
Od Daniela Sz. odwróciła się najbliższa rodzina i rodzeństwo. Jedynie ojciec nie chciał go obciążać przed sądem, ze strachu. Sam przez wiele lat bił jednak żonę na oczach syna.
Wyrok, jaki w poniedziałek 20 lutego usłyszał Daniel Sz. to 12 lat więzienia. To najwyższa kara jaka zgodnie z prawem mogła zostać ogłoszona za takie przestępstwo. O taką karę wnosił prokurator. – Cieszę się, że sąd podzielił wymiar kary z prokuratorem – mówi prokurator Robert Kmieciak, który oskarżał Daniela Sz. Prokurator również podkreśla, że przez cały proces nie zauważył u 28-latka odrobiny skruchy, żalu ani emocji. – Najwyższy wymiar kary to niewątpliwie sukces prokuratury – zaznacza prokurator Kmieciak.
Do pobicia pani Marioli przez syna w Nowym Zagórzu (pow. krośnieński) doszło 30 stycznia u.br. Daniel z pracy do domu przyjechał taksówką. W domu bez przeszkód skatował matkę. Ojciec nie stanął w jej obronie. Bił, kopał i skakał po bezbronnej, drobnej kobiecie. Skatowanej matce kazał się wynosić do szopki i tam mieszkać.
31 stycznia wieczorem po policyjnej interwencji kobieta została zawieziona do szpitala. Tam natychmiast trafiła na stół operacyjny. Miała silne krwawienia wewnętrzne spowodowane pęknięciem śledziony od zadawanych przez syna potężnych ciosów. Kobieta zmarła w cierpieniach.