Do tragicznego wypadku doszło w piątek, 15 grudnia, z samego rana. Na DK32 Zderzyły się ciężarówka, bus oraz samochód osobowy. Siła zderzenia była potworna. Na miejscu zginęła jedna osoba. – To jest bardzo niebezpieczna droga, a kierowcy zapominają tam o rozsądku – piszą nasi czytelnicy.
Po śmiertelnym wypadku, do którego doszło w piątek, 15 grudnia, na DK32 koło miejscowości Radomia pod Zieloną Górą, od kierowców otrzymaliśmy mnóstwo sygnałów.
Na odcinku koło miejscowości Radomia zderzyły się bus, samochód osobowy oraz ciężarówka. Siła zderzenia była potężna. Samochody zostały zmasakrowane. Wszystkie wypadły z trasy na pobocze
Śmiertelny wypadek pod Zielona Górą
Na miejsce dojechały wozy zielonogórskich strażaków, karetki pogotowia ratunkowego oraz zielonogórska policja. Wylądował również śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Niestety na miejscu zginęła jedna osoba, kierowca samochodu osobowego. Dwie osoby zostały ranne i trafiły do szpitala karetkami pogotowia ratunkowego.
Utrudnienia trwały do późnej nocy. Rozbite samochody na polecenie zielonogórskiej policji zabezpieczyła pomoc drogowa Maxmar.
DK32 to niebezpieczna droga
Po tragicznym wypadku otrzymaliśmy mnóstwo sygnałów od naszych czytelników. – DK32 to niebezpieczna droga, ale kierowcy bagatelizują tam przepisy – pisze nasz czytelnik. Inna osoba podkreśla, że drogę pokonuje dwa razy dziennie jadąc z Krosna Odrzańskiego do Zielonej Góry i wracając. – Czasami dosłownie boję się jechać, bo to co wyprawiają tam kierowcy bardzo często graniczy z tragedią – pisze pani Iwona.
Mariusz zaznacza, że droga jest wąska, pełna zakrętów oraz wzniesień. – Tak po prostu nie ma gdzie wyprzedzać, a ciężarówki jeszcze bardziej to uniemożliwiają – pisze nasz czytelnik.
– Bardzo często na DK32 jestem świadkiem wyprzedzania na trzeciego. Wiele razy widziałem auta wypadające na pobocze, których kierowcy cudem unikali zderzenia – opisuje kolejny nasz czytelnik.
Kolejna osoba jest przekonana, że na trasie DK32 partole policji musiałby stać co kilometr. – to nie jest możliwe, ale na dziś tylko patrol policji co kilometr ostudziłby zapały bezmyślnych kierowców. A może kilka fotoradarów oraz odcinkowy pomiar prędkości – opisuje swoje pomysły pan Michał.