Do śmiertelnego wypadku doszło we wtorek, 13 grudnia, na ulicy Łużyckiej w Zielone Górze. BMW jadące z Wilkanowa wypadło z drogi i z potężną siłą uderzyło w drzewa, samochód rozpadł się na dwa kawałki. Dwaj młodzi mężczyźni zginęli na miejscu, już wiadomo że to byli zielonogórzanie.
Wszystko wydarzyło się w środku nocy. Kierujący BMW około godz. 3:30 jechał ulicą Łużycką z Wilkanowa w kierunku Zielonej Góry. Na łuku drogi rozpędzone BMW z niewyjaśnionych jeszcze przyczyn wpadło w poślizg. Kierujący stracił panowanie nad samochodem i wypadł z drogi.
Rozpędzone BWM uderzyło w kilka drzew łamiąc je. Siła uderzenia była tak potężna, że samochód rozpadł się na dwa kawałki. Jedna część BMW leżała na poboczu, druga wypadła na jezdnię.
– Nasze zastępu na miejscu były już 6 minut po zgłoszeniu wypadku – mówi st. kpt. Arkadiusz Kaniak, rzecznik zielonogórskiej straż pożarnej. Dotarły dwie karetki pogotowia ratunkowego oraz zielonogórska policja.
Natychmiast ruszyła akcja ratunkowa. 31-letni kierowca BMW wypadł z auta. 25-latek został zakleszczony w rozerwanym kawałku samochodu – Konieczne do jego uwolnienia było rozcięcie karoserii sprzętem hydraulicznym – mówi st. kpt. Kanika.
Śmiertelny wypadek BMW w Zielonej Górze
Kiedy strażacy wycinali 25-latka, trwała już walka o życie kierowcy BMW. – Najpierw mężczyznę reanimowali strażacy, a po chwili medycy z karetki pogotowia ratunkowego – mówi st. kpt. Kaniak. Niestety mimo wysiłków ratowników, nie udało się. 31-latek zmarł na miejscu wypadku. Zmarł również wycinany 25-latek.
Ofiary tragicznego wypadku to mieszkańcy Zielonej Góry. Mieszkali na przedmieściach miasta. Policja oraz prokuratura ustalają jak doszło do tragedii. – Wstępnie zostało przyjęte niedostosowanie prędkości jazdy do warunków panujących na drodze – mówi podinsp. Małgorzata Stanisławska, rzeczniczka zielonogórskiej policji. Samego wypadku nikt nie widział.
Już dawno w Zielonej Górze nie było takiej tragedii
Już dawno w Zielonej Górze oraz okolicach nie doszło do tak strasznego wypadku. Samochód po uderzeniu rozpadł się na spawach co może świadczyć o sile z jaką auto uderzyło w drzewa. Z BMW wypadło niemal wszystko, co było w środku włącznie z fotelami.
Kiedy wrak BMW jechał przez miasto na dwóch lawetach pomocy drogowej Maxmar ludzie zatrzymywali się i oglądali z przerażeniem. – Tyle zostało z BMW. Masakra – napisał do nas jeden z czytelników.