Spłonął warsztat samochodowy w Zielonej Górze. Straty to 4,5 mln zł

– We wtorek, 19 listopada, po godzinie 8:00 rano doszło do dużego pożaru w warsztacie naszego Taty – piszą dzieci. Pożar był tak duży, że zniszczył wszystko, akcja ratowania całego warsztatu trwała ponad cztery godziny niestety nie udało się uratować zarówno budynku jak i wyposażenia, na które pracował całe życie.

Contrako to firma, którą właściciel warsztatu budował od ponad 30 lat. Zajmował się w zasadzie każdym aspektem mechaniki poczynając od napraw silnika, napraw blacharskich, lakierniczych, napraw zawieszenia poprzez elektronikę oraz elektro-mechanikę. – Jego zaangażowanie i pasja do motoryzacji i chęć pomocy sprawiały, że nie potrafił pozostawić klientów w potrzebie – piszą dzieci. Każdy wiedział, że zawsze może wrócić w przypadku kolejnych problemów ze swoim pojazdem, ale nie tylko. – Niezależnie od tego, czy chodziło o skomplikowaną naprawę silnika, czy o chęć rozmowy o problemach i trudnościach życiowych, tata podchodził do każdego zadania z taką samą starannością i dokładnością – opisują dzieci. Zawsze bardzo przejmował się losem osób z którymi rozmawiał, niejednokrotnie obniżając ceny dla potrzebujących. Jest to lekcja, którą przekazał nam jako swoim dzieciom i teraz nie potrafimy stać obojętnie obok Taty. Od zawsze powtarzał nam że dobro zawsze wraca i w tak ciężkiej dla niego sytuacji zwracamy się z prośbą do Was, Klientów, Przyjaciół, Znajomych.

--- Czytaj dalej pod reklamą ---

LINK DO ZBIÓRKI

W wyniku pożaru, zniszczeniu uległo całe wyposażenie warsztatu. Spalone zostały wszystkie narzędzia, podnośniki, świeżo nabyte urządzenie do geometrii podwozia, urządzenia do wulkanizacji opon, niezliczone narzędzia specjalistyczne oraz cała zawartość zapasów magazynowych. W magazynie znajdowały się także prywatne rzeczy rodziny, jak i zbierane od lat 80/90 części do zabytkowych samochodów, kończąc na felgach i oponach klientów pozostawionych w depozycie. Spaleniu uległy również pojazdy. Z wyjątkiem jednego pojazdu Fiata 126p pozostałe pojazdy były własnością klientów, ten fakt nie pozwala zaznać spokoju. Spłonęły również cztery motocykle, które były gotowe do wyjazdu z warsztatu i sprawiania radości kolejnym właścicielom. 

– Warsztat był jedynym źródłem dochodu Taty, więc rozpoczęcie wszystkiego od nowa jest dla niego ogromnym wyzwaniem – czytamy we wpisie dzieci. Mimo tak trudnej sytuacji mężczyzna, pragnie odbudować warsztat, choćby nawet jego część, aby móc nadal spełniać swoje marzenia i realizować się w swojej pasji.

LINK DO ZBIÓRKI

Łączne straty są oceniane na około 4,5mln złotych, których niestety ubezpieczenie nie pokryje w żadnym stopniu. – Choć tata nie chciał zakładać żadnej zbiórki, jest to jedyny sposób, w jaki wszyscy możemy mu pomóc. Oczywiście, są inne, bardziej priorytetowe zbiórki, jednak jeśli ktoś chciałby wspomóc Tatę w odbudowie warsztatu, będziemy niezmiernie wdzięczni – apelują dzieci. 

Każda, nawet najmniejsza, darowizna bardzo pomoże i ułatwi drogę do powrotu do normalnej działalności oraz do ponownego świadczenia usług klientom. Pomóżmy w powrocie do spełniania marzeń.