W poniedziałek, 29 kwietnia, dyżurny zielonogórskiej straży miejskiej dostał zgłoszenie o sarnie na terenie przedszkola przy ul. Moniuszki. Na miejsce pojechali mł. spec. Arkadiusz Janiak oraz mł. spec. Przemysław Kulesza.
Przestraszona i zdezorientowana sarna znajdowała się na placu zabaw, na który dostała się prawdopodobnie w nocy przeskakując ogrodzenie przedszkola. Zwierzę nie było w stanie samodzielnie wydostać się poza teren przedszkola. Przepłoszenie sarny wiązałoby się z zagrożeniem i naraziłoby ją na utratę życia. Strażnicy podjęli decyzję o odłowieniu zwierzęcia i przetransportowaniu go w bezpieczne dla niego miejsce.
Na pomoc strażnikom dotarła Sylwia Dobek, która ma doświadczenie w odławianiu dzikich zwierząt. – Pani Sylwia wielokrotnie pomagała nam przy interwencjach związanych z dziko żyjącymi zwierzętami, jej wskazówki i porady oraz praktyczne doświadczenie są dla nas bezcenne – mówi dla poscigi.pl mł. spec. Arkadiusz Janiak. Teren, na którym znajdowała się sarna, jest dość duży i ciężko było w trzy osoby doprowadzić do schwytania zwierzęcia, w związku z czym strażnicy o pomoc poprosili także straż pożarną.
Strażacy zjawili się na miejscu. Po kilku próbach sarnę udało się złapać w siatkę weterynaryjną, w którą są zaopatrzeni zielonogórscy strażnicy miejscy. Następnie, z pomocą strażaków, sarna została przeniesiona do samochodu straży miejskiej i umieszczona w klatce transportowej.
Okazało się, że podczas prób wydostania się z ogrodzonego terenu sarna niegroźnie otarła sobie skórę. Przed wypuszczeniem sarny na wolność postanowiono o przewiezieniu jej do ośrodka rehabilitacyjnego dla zwierząt dziko żyjących, prowadzonego przez Gabrielę i Mariusza Rosików. Tam po opatrzeniu otarcia i upewnieniu się, że zwierzęciu nic nie dolega została wypuszczona na wolność.
Strażnicy podkreślają, żeby w przypadku zauważenia dzikiego zwierzęcia na terenie miasta nie próbować chwytać go samemu bez odpowiedniego sprzętu i doświadczenia. Należy o takiej sytuacji powiadomić odpowiednie służby, które postarają się o humanitarne oraz bezpieczne odłowienie, zarówno dla osób jak i samego zwierzęcia.
W mieście coraz częściej pojawiają się sarny, dziki, kuny czy lisy. Zazwyczaj przyciąga je możliwość zdobycia pokarmu, który mieszkańcy wyrzucają w okolice pergoli śmietnikowych lub inne łatwo dostępne miejsca. Każde z tych zwierząt jest jednak dzikie i może wyrządzić człowiekowi krzywdę, czując zagrożenie lub stres. Zaczynając od niegroźnych zadrapań, przez pogryzienia czy nawet połamania kości w przypadku kopnięcia lub stratowania. – Pozornie łagodna i płochliwa sarna może w przypadku kopnięcia człowieka doprowadzić do połamania żeber lub kończyn, gdyby uderzenie trafiło w okolice głowy może się to skończyć naprawdę tragicznie – wyjaśnia mł. spec. Przemysław Kulesza.
Strażnicy podkreślają, że nieoceniona dla nich jest pomoc służb oraz osób, które posiadają doświadczenie w odławianiu dzikich zwierząt. – W przypadku zagrożenia często korzystamy z pomocy Sylwii Dobek, pracowników schroniska dla bezdomnych zwierząt, państwa Rosików, leśniczych czy straży pożarnej. W tym miejscu należą się im ogromne podziękowania za okazane nam wsparcie – mówi mł. spec. Janiak.
Ważne jest także zadbanie o bezpieczeństwo osób w przypadku pojawienia się w okolicy dzikiego zwierzęcia. – W tej sytuacji należy dostrzec i pochwalić odpowiednie zachowanie pracowników przedszkola, którzy zadbali o to, aby do czasu wyłapania przez nas zwierzęcia, wszystkie dzieci pozostały wewnątrz budynku, bez narażania ich na niebezpieczeństwo. Nie jest to niestety normą, ponieważ zdarza się, że mieszkańcy chcą podejść jak najbliżej naszych interwencji aby uwiecznić je na fotografii albo starają się, często w nieudolny sposób, udzielić nam swojego wsparcia. Wtedy musimy skupić się zarówno na czynnościach związanych z interwencją jak i na zapewnieniu bezpieczeństwa postronnym osobom – wyjaśnia P. Kulesza.