Studentka prawa na UAM włożyła konającego psa do wora i wywiozła do lasu

Bulwersująca sprawę nagłośnił Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt.- Otis nie krzyczał. Nie miał już siły. Konał przypięty do rozpadającej się budy, ze skórą rozrywaną przez chorobę. Jak długo cierpiał? Co najmniej kilkanaście miesięcy. Studentka prawa, żeby ratować rodzinę wywiozła konającego psa w worze do lasu.

Jak ocenia DIOZ studentka Elżbieta, osoba studiująca prawo, czyli przyszły przedstawiciel zawodów zaufania publicznego, mogła dopuścić się pomocnictwa w znęcaniu się nad zwierzęciem. Zrobiła to świadomie wspierając sprawcę przestępstwa.

Po publikacji dramatycznego apelu sąsiadów o ratunek dla konającego psa, „studentka oglądająca psa zza kuchennego okna, nie podjęła prób pomocy, nie zawiozła psa do lekarza weterynarii, nie zadzwoniła po pomoc. Zamiast tego… zapakowała go do worka i zaczęła uciekać z nim po okolicznych lasach”. Elżbieta wywiozła również wszystkie zwierzęta z posesji. Tylko dzięki determinacji sąsiadów, którzy śledzili ją i zawiadomili policję, psa udało się odzyskać i przymusić kobietę do powrotu z nim na posesję. – Tylko dlatego mogliśmy przeprowadzić odbiór zwierząt. Wyobrażacie sobie? Studentka prawa. Osoba, która ma w przyszłości egzekwować prawo, stanęła dziś po stronie przemocy i tuszowania zbrodni – informują animalsi.

W tym przypadku w sposób bulwersując zachowała się studentka prawa, przyszła prawniczka, może sędzia. Zamiast ratować konającego psa, zapakowała go do wora i uciekła do lasu. Chciała tak kryć rodzinę. To wstrętne. Studentka prawa, kiedyś może adwokat, prokurator lub sędzia. Uczelnia natychmiast zareagowała na okropny czyn studentki i wszczęła postępowanie w sprawie Elżbiety. To nie koniec. UAM zapowiedział złożenie zawiadomienia do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa. – Społeczność akademicka nie przeszła obojętnie wobec ujawnionych faktów i działań studentki Wydziału Prawa i Administracji, które miały miejsce podczas jednej z naszych ostatnich interwencji. To ważny gest – pisze Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt.

Jak informuje Dolnośląski Inspektorat „cierpienie zwierząt w Polsce nie budzi reakcji większości, tylko mniejszości. Bo empatii w tym kraju się nie uczy. Empatii się nie nabywa z chwilą urodzenia”. Otis to przykład zwierzęcia, które konało w obecności rodziny. – Bo tak to się w Polsce dzieje, całe rodziny patrzą, jak pies gnije, jak zdycha w agonii, i nic z tym nie robią – podkreśla Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt.