Syn śmiertelnie skatował matkę i… prosi sąd o danie mu szansy. W ławie oskarżonych siedzi z krzyżem na piersi (ZDJĘCIA)

Daniel Sz., oskarżony o śmiertelne pobicie matki, mowy końcowej prokuratora wysłuchał bez emocji, za to z podniesioną głową. Taki był podczas wszystkich rozpraw. Zimny, bez odrobiny skruchy. Na koniec Daniel Sz., który w ławie oskarżonych siedział z dużym krzyżem na piersi, bronił tylko siebie. Martwił się tylko sobą i tym, żeby sąd dał mu szansę.

W czwartek 26 stycznia Daniel Sz. do sądu przyjechał z aresztu. Wprowadzony na salę przez policjantów usiadł w ławie oskarżonych. Na białej bluzie wyraźnie oznaczał się celowo wyjęty na zewnątrz, sporej wielkości krzyż, który oskarżony dumnie prezentował. Tymczasem ciąży na nim zarzut śmiertelnego pobicia matki. Skatowana kobieta zmarła w męczarniach w szpitalu w Krośnie Odrzańskim.

--- Czytaj dalej pod reklamą ---

Sąd nie dopuścił kolejnej opinii biegłych lekarzy, o co wnioskowała obrona. Wykonana do sprawy opinia jest jasna, zrozumiała i wyczerpująca. W związku z tym odbyły się mowy końcowe. Prokurator Robert Kmieciak z Prokuratury Rejonowej w Krośnie Odrzańskim mówił, że w całej sprawie nie dopatrzył się jednego elementu łagodzącego. – Podczas procesu obserwowałem oskarżonego. Nie wykazywał skruchy ani żadnych emocji – mówił prokurator Kmieciak. Za to doskonale działały jego mechanizmy obronne. To nie on kupił wódkę, tylko ojciec. To nie on dał na nią pieniądze, tylko matka. Daniel Sz. to osoba bez żadnych uczuć wyższych. – Osoba, która bije matkę tak, że zabija, nie ma żadnej uczuciowości – mówił prokurator Kmieciak.

Prokurator wniósł o skazanie Daniela Sz. na karę 12 lat więzienia. Zwrot jego rzeczy, kurtki i butów. – Będą mu z pewnością potrzebne – kończył prokurator Kmieciak.

Prokurator nadmienił, że trzeba zastanowić się nad wyłączeniem sprawy ojca do odrębnego postępowania pod kątem nieudzielenia pomocy katowanej i skatowanej kobiecie. Wygląda na to, że po zdarzeniu ukrywał syna przed policją w piwnicy domu.

Obrońca Daniela Sz. w mowie końcowej skupiła się ma kwestiach medycznych. Tym samym podważała opinię biegłych, którzy wyraźnie wskazywali, że pani Mariola zginęła od kopnięć w brzuch. Zdaniem obrony śmierć kobiety to wynik jej choroby oraz bardziej niedopatrzenia w szpitalu. Przypominamy, że podjęta natychmiast operacja była zabiegiem ratującym życie pobitej przez syna kobiecie.

Obrona wniosła o uniewinnienie Daniela Sz. od zarzutu śmiertelnego pobicia matki. W sprawie znęcania się, o jak najniższy wymiar kary.

Oskarżony nie miał za wiele do powiedzenia. Od samego początku nie przyznawał się do śmiertelnego skatowania matki. Martwił się tylko sobą i kolejny raz wykazał się brakiem samokrytycyzmu. Nie było widać odrobiny skruchy wobec czynu, o który został oskarżony. Była za to prośba o danie mu przez sąd szansy, żeby mógł stać się lepszym człowiekiem. Powiedział, że czas na wolności przeznaczy na wychowanie syna. I tyle.

Do pobicia pani Marioli przez syna w Nowym Zagórzu (pow. krośnieński) doszło 30 stycznia u.br. Daniel z pracy do domu przyjechał taksówką. W domu bez przeszkód katował matkę. Ojciec nie stanął w jej obronie. Bił, kopał i skakał po bezbronnej, drobnej kobiecie. Skatowanej matce kazał się wynosić do szopki i tam zamieszkać.

31 stycznia wieczorem po policyjnej interwencji kobieta została zawieziona do szpitala. Tam natychmiast trafiła na stół operacyjny. Miała silne krwawienia wewnętrzne spowodowane pęknięciem śledziony od zadawanych przez syna potężnych ciosów. Niestety zmarła.