Wszystko wydarzyło się 20 lutego br. we Wschowie. Szaleniec piroman przyglądał się akcji ratowniczej i ewakuacji z budynku 15 osób. W płonącym mieszkaniu strażacy znaleźli kanister, który zostawił piroman. 35-latek został zatrzymany. Przyznał się do podpalenia. Do sądu trafił akt oskarżenia. Piromanowi grozi kara do 10 lat więzienia.
W sobotę, 20 lutego, nocą dyżurny wschowskiej policji dostał informację o tym, że strażacy gaszą pożar w jednym z boków. Z budynku ewakuowano 15 osób.
Na miejsce dojechał patrol policji. Mundurowi zainteresowali się mężczyzną, który siedział na ławeczce i przyglądał się akcji strażaków. Uwagę mundurowych przykuła walizka, którą mężczyzna miał przy sobie.
Zapytamy przez policjantów mówił, że siedzi na ławce ponieważ znajduje się w rejonie darmowego internetu. Okazało się, że to był podpalacz.
Mężczyzna przyznał się funkcjonariuszom, że mieszkanie, które paliło się należy do niego i jego żony. W mieszkaniu strażacy znaleźli czerwony kanister, który posłużył do wzniecenia ognia.
Jak się okazało 35–latek zanim wyszedł z mieszkania spakował się w walizkę. W walizce miał rzeczy osobiste. – Wyjaśnił, że podpalił mieszkanie z przyczyn osobistych – wyjaśniała podkom. Maja Piwowarska, rzeczniczka wschowskiej policji.
Prokuratura w skierowanym do sądu akcie oskarżenia zarzuciła piromanowi sprowadzenie zagrożenia życiu i zdrowiu wielu osób i mieniu w wielkich rozmiarach. Śledczy ustalili, że wylał benzynę na pościel i łóżko. Po chwili wszystko podpalił.
Biegły ustalił, że mając na uwadze porę pożaru, charakter budynku oraz ilość ewakuowanych, zdarzenie mogło zagrażać zdrowiu i życiu wielu osób.
Ustalono również, że 10 lutego br. we Wschowie, piroman ukradł towar ze sklepu i uderzył w głowę ekspedientkę.
Mężczyzna został tymczasowo aresztowany i został już oskarżony. Grozi mu kara do 10 lat więzienia.