Szczegóły wstrząsają. Psy behawiorystki żyły w klatkach, we własnych odchodach (WSTRZĄSAJĄCE ZDJĘCIA)

Osiem upodlonych do granic możliwości psów żyjących we własnych odchodach zabrano z domu behawiorystki, Magdaleny P. Jak zaznacza fundacja Wielkopolski Inspektorat Ochrony Zwierząt, Magda kiedyś pomagała zwierzętom. Od dłuższego czasu zmagała się z problemami, a psy cierpiały niewyobrażalne męki.

– Behawiorystka… Ktoś, komu te psy ufały bezgranicznie, zapewnił im to… Życie we własnych odchodach, w zardzewiałych klatkach, w których nawet nie mogły się swobodnie obrócić ani wyprostować łap. Brakuje nam słów, żeby to opisać, podobnie jak brakowało nam powietrza, żeby przeżyć w tych pomieszczeniach. One żyły tak latami – informuje fundacja Wielkopolski Inspektorat Ochrony Zwierząt w mediach społecznościowych.

Zaniedbane psy odebrane behawiorystce

Osy zostały zabrane z domu behawiorystki, Magdaleny P. W pomieszczeniach amoniak w stężeniu maksymalnym. Zwierzęta upodlone do granic możliwości. – Może i są zaszczepione, może są kupione z hodowli za kilkanaście tysięcy Ale nie dajemy zgody na życie w warunkach urągających i psom i ludziom – informuje Wielkopolski Inspektorat Ochrony Zwierząt (WIOZ). Psy żyjące w kenelach 24h na dobę, w kenelach, w których podłoga zgniła od moczu i odchodów. Psy, które często nie widziały nic poza swoją klatką, smrodem, zaduchem. – Przyklejaliśmy się do wszystkiego, łzy płynęły od amoniaku i z żalu. Tak nie może być – podał WIOZ i podkreśla „a wy organizacje, które tak bardzo się teraz wywnętrzacie nie zrobiłyście. Patrzyliście na cierpienie zwierząt latami, wstyd”.

Sprawa jest w prokuraturze. – Niejednokrotnie informowaliśmy Magdę, że tak to się skończy. Śmiała Nam się w twarz. My byliśmy załamani. Była jedną z nas, niestety gdzieś się zagubiła w życiu za przyzwoleniem swojej rodziny i przyjaciół. Wszyscy na to patrzyli i nie zrobili nic. Nawet jak spała wiele dni z nieżyjącym dobermanem w jednym łóżku – informuje WIOZ.

Kiedyś pomagała, ale zachorowała

Jak zaznacza fundacja, Magda kiedyś pomagała zwierzętom. Od dłuższego czasu behawiorystka zmagała się jednak z problemami zdrowotnymi. – Miesiącami, a teraz można mówić już w latach, zbieraliśmy dowody i prosiliśmy właścicielkę o to, by zaprzestała swojej działalności, aby oddała psy, wyleczyła się i wróciła do nas zdrowa. To my niejednokrotnie byliśmy w tym mieszkaniu i rozmawialiśmy, aby Magdzie pomóc, że my pomożemy, że zaopiekujemy się zarówno nią, jak i psami. Niestety zawsze z drugiej strony spotykaliśmy się z drwiącym śmiechem, opluciem, krzykami… Tak – Magda to osoba chora, zaburzona, potrzebowała pomocy bez dwóch zdań. Niestety nikt jej nie pomógł! Nikt z bliskich – informuje WIOZ. Fundacja nie mogła dłużej znieść cierpienia zwierząt. – Wierzymy, że kiedyś Magda się wyleczy i wróci zdrowa do pomocy zwierzętom, tak jak kiedyś to robiła – pisze WIOZ.