Szok. 6-latka stała na motorowerze, jej 7-letni brat siedział, a prowadził ojciec. Tak jechali do szkoły

Nieodpowiedzialny ojciec motorowerem wiózł do szkoły dwoje dzieci w wieku 6 i 7 lat. Nie dość, że podróżowali w trójkę, to dziewczynka musiała stać na motorowerze. Nikt nie miał kasku na głowie. Sprawa trafi do sądu.

Do zdarzenia doszło w poniedziałek, 25 lutego, koło Świebodzina. Ojciec wiózł motorowerem dwoje swoich dzieci w wieku 6 i 7 lat. Jechali do szkoły. – Na malutkim pojeździe dzieci nie miały gdzie się pomieścić z dorosłym kierującym – mówi sierż. szt. Marcin Ruciński, rzecznik świebodzińskiej policji. Dziewczynka, jadąca z przodu, musiała… stać na motorowerze. Nikt nie miał kasku na głowie.

--- Czytaj dalej pod reklamą ---

To nie koniec. Mężczyzna ozdobił swój pojazd w szalik jednego z klubów sportowych, którego jest fanem. Sposób, w jaki to zrobił, spowodował częściowe zasłonięcie świateł kierunkowskazów oraz utrudniał w trakcie jazdy korzystanie z hamulca. – Łatwo wyobrazić sobie jak tragiczne byłyby skutki, gdyby pojazd wywrócił się lub doszłoby do zderzenia z innym pojazdem – mówi sierż. szt. Ruciński.

Policjanci odstąpili od ukarania mężczyzny mandatem. Skierowali wniosek o jego ukaranie do sądu. Mężczyzna nie miał także niezbędnych dokumentów. Kontrola przeprowadzona była w pobliżu szkoły. Pozostałą drogę nieodpowiedzialny rodzic z dziećmi pokonał pieszo.

– Sytuacja jest śmieszna, ale bardziej straszna. Za chwilę mogliby zbierać się w określonym miejscu najbliżsi oraz znajomi i stawiać tam trzy znicze – mówi nadkom. Marcin Maludy, rzecznik lubuskiej policji.