Pod opiekę Biura Ochrony Zwierząt trafiła koza, ofiara zwyrodnialca z Trzebiechowa, który zadał jej cios w głowę siekierą. Z informacji animalsów wynika, że chciał zgrillować kozę. To ten sam mężczyzna, który w ub.r. złapał bobra i prowadzał go na smyczy, aż zwierzę padło.
Pracownicy Biura Ochrony Zwierząt w Zielonej Górze interweniowali w Trzebiechowie. Mieszkaniec Trzebiechowa zadał swojej kozie cios siekierą w głowę odrąbując kawał kości. – Uderzył ją siekierą w głowę, bo jak ustaliliśmy, zamierzał kozę….. zgrillować – mówi Izabela Kwiatkowska z Biura Ochrony Zwierząt w Zielonej Górze. Koza cudem uniknęła śmierci. Świadkowie zdarzenia wyprowadzili ją po uderzeniu i przez noc przechowali u siebie na podwórku. BOZ zorganizowało transport, pomoc weterynaryjną i dom dla Matyldy, bo tak nazwana została koza. Matyldzie podano antybiotyki, które zatrzymały zakażenie.
Koza przeszłą operację. Lekarz weterynarii był wstrząśnięty bezmiarem bestialstwa. – To był niewątpliwie cios zadany siekierą, sprawca zdołał częściowo odrąbać powiekę i kawałek kości łuku brwiowego – mówi I. Kwiatkowska. Na szczęście gałka oczna jest cała. Operacja polegała na przyszyciu powieki i usunięciu uszkodzonej kości, która teraz jest przechowywana w zamrażalniku jako dowód w sprawie. Weterynarz Sławomir Kuźmiński usunął również ogromny ropień z przedniej nogi Matyldy, który powstał wskutek uderzenia. – Właściciel katował Matyldę od pewnego czasu – mówi I. Kwiatkowska. Czas pokaże czy koza będzie widzieć po zagojeniu rany.
BOZ podkreśla ogromne zaangażowanie i profesjonalizmu Sławomira Kuźmińskiego, któremu bardzo dziękuje za pomoc. – Z całego serca dziękujemy Monice i Sebastianowi Pilichowskim, którzy przyjęli Matyldę pod swój dach i otoczyli troskliwą opieką – zaznacza I. Kwiatkowska. Sebastian przyznał się, że pokochał Matyldę, która mimo doznanej krzywdy jest ufna, słodka i bardzo przyjazna.
To nie pierwszy makabryczny wyczyn sadysty. Mieszkaniec Trzebiechowa w ubiegłym roku złapał bobra i uwięził w mieszkaniu. Potem bobrzycę wyprowadzał na smyczy jak psa ku uciesze dzieci i ich rodziców, którzy z bobrem robili sobie zdjęcia. Bobrzycę odebrała jedna z organizacji, niestety zwierzak nie przeżył z powodu odwodnienia i przegrzania. Mężczyzna trzymał też psy w beczce, a w okolicy uchodzi za tresera psów. – Tym razem panu nie odpuścimy – mówi I. Kwiatkowska
WAŻNE
Teraz zadanie BOZ to finansowanie leczenia i utrzymanie kózki. Potrzeba pomocy. Wpłaty można dokonywać na konto:
57 1140 2004 0000 3102 7675 1055
BIURO OCHRONY ZWIERZĄT
ul. Łukasiewicza 11A/2 65 -012 ZIELONA GÓRA
PayPal
boz.zielonagora@wp.pl
IBAN
PL 57 1140 2004 0000 3102 7675 1055
BIC/SWIFT
BREXPLPWMBK
z dopiskiem dla Matyldy