Tajemnica lasu koło Toporowa. Kobieta została zabita strzałem w głowę

Elementy ubrania znalezione w rowie z czaszką

Czaszkę przed laty przypadkowo znaleziono w lesie koło Toporowa w powiecie świebodzińskim. Dziś wiadomo jedynie, że należy do kobiety, która zginęła od strzału w głowę z bliskiej odległości. Jak na razie zabójca, bądź zabójcy, pozostają bezkarni a sprawą zajmowało się Archiwum X.

Czaszka została znaleziona przypadkowo w lesie między miejscowościami Toporów i Kosobudz przed kilkoma laty. Natrafili na nią grzybiarze. Powiadomili policję i prokuraturę. Wykopana z ziemi czaszka miała wyraźny ślad po kuli. Było więc pewne, że ofiara zginęła od strzału w głowę z bliskiej odległości.

--- Czytaj dalej pod reklamą ---

Pierwszą ważną rzeczą do ustalenia na początku śledztwa był wiek ofiary. Na samym początku sprawy podejrzewano, że to osoba, która zginęła w czasie II wojny światowej. Po badaniach okazało się, że zgon nastąpił w latach 1997-1998.

Sprawą przestrzelonej czaszki początkowo zajmowała się świebodzińska prokuratura rejonowa. Została ona jednak przejęta przez zielonogórską okręgówkę jako zadanie dla śledczych z tzw. archiwum X. Sprawę czaszki starał się rozwiązać były szef zielonogórskiej prokuratury okręgowej dr Alfred Staszak. Zaczęły się intensywne prace nad sprawą czaszki.

Biegli określili, że czaszka należy do kobiety w wieku około 20 do 22 lat. Wiek został dokładnie określony po uzębieniu. W dole w lesie, oprócz czaszki, znaleziono też kawałek żuchwy oraz kilka drobnych kości. Reszta kości mogła zostać rozniesiona przez zwierzęta. To może tłumaczyć ich brak w wykopie, w którym znaleziono czaszkę.

Prokuratura ustaliła DNA kobiety. Po tych zabiegach śledczy z Zielonej Góry zajęli się bazą danych osób zaginionych na terenie kraju. Do profilu pasowało siedem kobiet, ale żadna nie pasowała do wyników badania czaszki. Śledczy poszli o wiele dalej. Skontaktowali się z Litwą, Ukrainą, Białorusią i Rosją. Zapytano o zaginione kobiety, których wiek pasowałby do osoby, której czaszkę znaleziono w lesie. Również nie natrafili na żaden konkretny ślad.

Śledczy snuli jedynie domysły w sprawie czaszki. Może ona należeć do kobiety trudniącej się prostytucją, która pod koniec lat 90. przeżywała rozkwit. Mogła zostać zamordowana przez opiekuna lub padła ofiarą gwałtu i morderstwa. Może kobieta została okradziona i zamordowana. Morderca mógł również ciało kobiety przywieźć z innego regionu kraju i zakopać w lesie koło Toporowa. Na te pytania, jak na razie, nie ma żadnych odpowiedzi.