Do zdarzenia doszło w niedzielę, 22 listopada. Strażacy gasili samochód w lesie w okolicach ul. Rycerskiej w Drzonkowie, dzielnicy Zielonej Góry. Po ugaszeniu w bagażniku znaleźli fragmenty kości, najprawdopodobniej ludzkich. W samochodzie były też dwie łopaty. Zielonogórska policja już wie są pochodzą kości.
Zielonogórscy strażacy dostali zgłoszenie pożaru samochodu. Samochód osobowy palił się w lesie w Drzonkowie, dzielnicy Zielonej Góry. Strażacy zawodowi z OSP Racula i Sucha szybko dojechali na miejsce zdarzenia . Opanowali pożar samochodu i dogasili go.
Kiedy strażacy otworzyli bagażnik osobówki dokonali dziwnego odkrycia – Po otwarciu bagażnik w środku strażacy znaleźli fragmenty kości – mówi st. kpt. Arkadiusz Kaniak, rzecznik zielonogórskich strażaków. W spalonym samochodzie były również wie łopaty. Jedna na siedzeniach, druga w bagażniku.
Na miejsce została wezwana zielonogórska policja. Mundurowi nie podają żadnych szczegółowych informacji dotyczących zdarzenia. – Na miejscu prowadzone były czynności – mówi podinsp. Małgorzata Barska, rzeczniczka zielonogórskiej policji.
Znalezione w spalonym aucie kości należą do człowieka. To między innymi żuchwa i oczodół. Na miejscu pracował wezwany biegły z dziedziny pożarnictwa. Tablice rejestracyjne spalonego samochodu zostały znalezione wyrzucone w lesie. Na polecenie policji spalony samochód zabezpieczyła pomoc drogowa Maxmar.
W poniedziałek, 23 listopada, zielonogórska policja rozwikłała zagadkę kości. – Spalony samochód należy do archeologa, a kości pochodzą z wykopalisk archeologicznych – mówi podinsp. Małgorzata Barska, rzeczniczka zielonogórskiej policji. Zielonogórscy policjanci pod nadzorem prokuratury wyjaśniają okoliczności w jakich kości znalazły się w aucie.