38-latek ukradł rower, a później przypiął, bo bał się, że mu ukradną. Wpadł, bo na targowisku ukradł koc i szarpał się ze sprzedawcą. Chwilę później był już w rękach policjantów z białostockiej patrolówki. Usłyszał zarzut kradzieży rozbójniczej mniejszej wagi i kradzieży, oba w warunkach recydywy.
Białostoccy policjanci, którzy na co dzień zajmują się zwalczaniem przestępstw przeciwko mieniu, zatrzymali 38-latka podejrzanego o kradzież roweru. Mężczyzna na początku lipca ukradł stojący przed budynkiem na Nowym Mieście przypięty linką jednoślad. Wartość strat zgłaszająca oszacowała na 1500 złotych. Poczynania złodzieja zarejestrowały kamery monitoringu. Pracujący nad sprawą mundurowi ustalili tożsamość podejrzanego. Okazał się nim 38-letni białostoczanin. Mężczyzna wpadł, gdy w połowie sierpnia na targowisku miejskim najpierw ukradł koc o wartości 120 złotych, a później szarpał się ze sprzedawcą. Gdy sprawca zaczął uciekać, sprzedający pobiegł za nim i wyrwał mu skradziony koc. Po tym złodziej uciekł. Na miejscu interweniowali policjanci z białostockiej patrolówki. Znając rysopis sprawcy rozpoczęli jego poszukiwania.
Chwilę później zauważyli go nieopodal stacji benzynowej i zatrzymali. Mężczyzna był nietrzeźwy. Gdy wytrzeźwiał, usłyszał zarzut kradzieży rozbójniczej mniejszej wagi w warunkach recydywy. Wiedząc, że przebywający w policyjnym areszcie 38-latek jest również sprawcą kradzieży roweru, śledczy zajmujący się zwalczaniem przestępczości przeciwko mieniu przedstawili mu zarzut kradzieży w warunkach recydywy i odzyskali skradziony jednoślad. Policjanci ustalili, gdzie znajduje się skradziony jednoślad. Okazało się, że mężczyzna zostawił rower w Kleosinie i przypiął do stojaka, bo bał się, że zostanie mu skradziony. Za kradzież grozi mu kara do 5 lat więzienia, natomiast w warunkach recydywy kara może zostać zwiększona o połowę.