Ukradł tramwaj, jeździł po mieście i woził pasażerów

Policjanci z chorzowskiej komendy wyjaśniają w jakich okolicznościach doszło do kradzieży tramwaju wartego 7 mln zł.

Policjanci z chorzowskiej komendy wyjaśniają w jakich okolicznościach doszło do kradzieży tramwaju wartego 7 mln zł. Złodziej został zatrzymany i usłyszy zarzut sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym, oraz kradzieży z włamaniem.

W nocy z soboty na niedzielę, 30 października, do dyżurnego chorzowskiej komendy wpłynęło niecodzienne zgłoszenie. Pracownik Tramwajów Śląskich poinformował, że po mieście jeździ tramwaj, który powinien znajdować się w zajezdni.

--- Czytaj dalej pod reklamą ---

Na miejsce został skierowany patrol drogówki. Jak się okazało 25-letni mieszkaniec Świętochłowic wyjechał tramwajem z katowickiej zajezdni. Przybrał numer nieistniejącej linii 33 i udał pojechał w kierunku Chorzowa. Po drodze zatrzymywał się na przystankach, przewożąc między nimi nieświadomych pasażerów.

Ukradł tramwaj i woził pasażerów

W trakcie przejazdu inny motorniczy zwrócił uwagę na nietypową linię tramwaju i powiadomił o tym dyspozytora. Gdy złodziej znajdował się w okolicach chorzowskiego Rynku, tramwaj został unieruchomiony przez pracowników zajezdni. Mężczyzna nie miał uprawnień do kierowania tramwajem, lecz jego wiedza wystarczyła do podstawowej obsługi.

Świętochłowiczanin był trzeźwy, lecz nie potrafił wskazać powodu swojego zachowania. Został zatrzymany, a o jego losie zadecyduje prokurator. Mężczyzna ma usłyszeć zarzut sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym, oraz kradzieży z włamaniem. Grozi mu kara do 10 lat więzienia.

Policja wystąpiła o areszt dla nieodpowiedzialnego mieszkańca Świętochłowic. Na szczęście nikomu nic się nie stało, a tramwaj wrócił nieuszkodzony do zajezdni. Chorzowscy mundurowi wyjaśniają w jakich okolicznościach mężczyzna zdołał dostać się do jego wnętrza i go uruchomić.