„Urządzę ci pogrzeb” rzucił się na byłą partnerkę zadając ciosy nożem. Kobieta cudem przeżyła (ZDJĘCIA)

Sławek najpierw powiedział do Małgorzaty „urządzę ci pogrzeb”, a po chwili rzucił się na byłą dziewczynę w barze w Zielonej Górze. Zadał jej kilka ciosów nożem. Uderzał w brzuch, klatkę piersiową, ciął po rękach. Kobieta była operowana. – Lekarz powiedział, że cudem przeżyłam, bo mogłam już być na tamtym świecie – mówiła przed zielonogórskim sądem okręgowym poszkodowana kobieta.

Był piątek 19 lutego br. Małgorzata weszła do jednego z barów przy ul. Wojska Polskiego. Była z koleżanka Dorotą i byłym już narzeczonym Sławkiem M. Wcześniej spotkali się przy szkole na ul. Wyszyńskiego. To tam postanowili, że razem pójdą do baru. Sławek nic nie pił. To właśnie przez alkohol Magda rozstała się ze Sławkiem tydzień wcześniej. Jak mówiła, chciała mu „dać czas na przemyślenia, co dalej”.

--- Czytaj dalej pod reklamą ---

W barze siedzieli razem. Dziewczyny piły drinki, 31-letni Sławek colę. Miał też napój energetyczny w butelce. Wspominali dobre czasu. Sławek pytał czy Małgorzata pójdzie z nim wieczorem do wynajętego pokoju. Co jakiś czas Sławek wychodził z baru na papierosa. – Po pewnym czasie zobaczyłam, że z jego oczami jest coś nie tak – mówiła Małgorzata zeznając we wtorek 2 lipca przed zielonogórskim sądem okręgowym. Po chwili para zaczęła się sprzeczać. Sławek powiedział byłej partnerce, że zaszył się i może to udowodnić. Małgorzata chciała dokumentu od lekarza. Sławek wtedy ,,pękł”. Przyznał, że nie ma wszywki. Sytuacja robiła się coraz bardziej nerwowa.

Małgorzata przesiadła się z daleka od Sławka. Powiedziała, że z nimi koniec, bo nie dotrzymał danego jej wcześniej słowa. Zdjęła z palca pierścionek zaręczynowy. Sławek na to powiedział „urządzę ci pogrzeb” i po chwili wstał od stołu.

Sławek podszedł do byłej partnerki, wyjął z kieszeni nóż i zaczął jej zadawać silne ciosy. Uderzał w brzuch, klatkę piersiową, ciął po rękach. Dziewczyna broniła się, ale upadła. Chwyciła ostrze noża, lecz to spowodowało boleśne rozcięcie dłoni.

Sławka obezwładnili mężczyźni, którzy byli w barze. Ranna kobieta razem z koleżanką uciekły na zaplecze lokalu. Tam schroniły się. – Bałam się, że Sławek nas dopadnie i dokończy co zaczął – mówiła Dorota. – Małgosia prosiła, żebym powiedziała jej córeczce, że bardzo ją kocha, powtarzała to kilka razy – zeznała jej koleżanka Dorota.

Na zapleczu lokalu pomocy rannej dziewczynie udzielił ratownik pracujący na szkolnym basenie. Dzięki tej pomocy i ludziom, którzy odciągnęli od niej Sławka prawdopodobnie przeżyła atak. Po chwili pojawiła się policja i pogotowie ratunkowe.

Ranna Małgorzata trafiła do szpitala. Na oddziale zszyto jej głębokie rany od ostrza noża. W pewnym momencie ranna kobieta dostała silnego krwotoku. – Ratownik medyczny usiadł na mnie chcąc zatamować krwawienie, ale to nic nie dało – opowiadała przed sądem. Po chwili kobieta trafiła na stół operacyjny. Obudziłam się już po operacji. Okazało się, że ostrze przebiło brzuch oraz uszkodziło płuco. – Lekarz powiedział mi, że miałam dużo szczęścia, bo mogłam być już na tamtym świecie – mówiła poszkodowana.

– Oskarżony przyznaje się do zarzuconego mu czynu? – zapytała sędzia Diana Książek-Pęciak. Sławomir M. odparł, że przyznaje się. Powiedział, że niewiele pamięta z zajścia w barze. Samego ataku na Małgorzatę wcale sobie nie przypomina. Pamięta jedynie początek. Dodał, że był pijany i palił trawkę. Wyraził skruchę. Był małomówny, nie zadawał pytań. Kilka razy w czasie rozprawy konsultował coś z obrońcą.

Małgorzata poznała Sławka w 2013 r. Pisał do niej listy z więzienia, w którym siedział. Kobieta miała już za sobą nieudany związek, który rozpadł się przez alkohol. Z ojcem dziecka nie była w najlepszych relacjach. Sławek był miły, wydawał się dobrym partnerem do życia. W końcu, kiedy wyszedł z więzienia, spotkali się w Kamieniu Pomorskim. Tam spędzili wspólnie trzy dni. Potem Sławek przyjechał do Zielonej Góry i z czasem już został. Kiedy byli już parą zamieszkali razem w wynajętym mieszkaniu. Wszystko było dobrze do czasu, aż Sławek zaczął pić. – Raz chwycił nnie za gardło, nie uderzył, ale trzymał – opowiadała Małgorzata. Kolejnym razem pijany Sławek usmażył kotlety. Nagle podszedł do Małgorzaty i obrzucał ją jedzeniem. – Na siłę mnie nakarmił lekko raniąc w wargę – mówiła poszkodowana dziewczyna. Tego było już za dużo. Małgorzata postawiła ultimatum, ona i rodzina albo wódka.

Sławek siedzi w areszcie. Do celi wrócił z sądowej sali. Za kratami jest od lutego br. Prokurator zarzucił mu usiłowanie zabójstwa o zamiarze bezpośrednim. Grozi mu za to nawet kara dożywotniego więzienia.

Małgorzata dodatkowo wystąpiła  z wnioskiem dotyczącym odszkodowania i zadośćuczynienia w kwocie 50 tys. zł. Wyjaśniała, że musi się dalej leczyć. Od tragicznych wydarzeń boi się ludzi. Na ciele ma szpecące blizny i czuje ból w miejscach, w które została zraniona.