Mężczyzna wtargnął do mieszkania przy ul. Dworcowej w Zielonej Górze w piątek. Po bijatyce z właścicielem mieszkania wziął zakładników. To była matka i sześciolatek. Policyjna akcja trwała ponad sześć godzin.
Akcja zaczęła się po godz. 18.00. Policja została zaalarmowana o mężczyźnie, który wtargnął do mieszkania w bloku przy ul. Dworcowej. Wcześniej chodził po mieszkaniach w okolicznych blokach i wszczynał awantury. W końcu wszedł do mieszkania na drugim piętrze. Tam wszczął bijatykę z właścicielem mieszkania. Bili się w kuchni. Stłukli szybę w drzwiach, napastnik rzucał w mężczyznę szklankami, w końcu chwycił za nóż.
Napastnik został w mieszkaniu z sześciolatkiem. Z pierwszych informacji wynikało, że w mieszkaniu jest również kobieta, matka sześciolatka. Bandyta musiał zranić ją w twarz, ponieważ miała opatrunek na twarzy. Kobieta wcześniej jednak wyszła z domu. Bandyta został w mieszkaniu z sześciolatkiem.
Policja zamknęła wjazd na ulicę. Na miejscu akcji pojawiła się straż pożarna oraz kilka karetek pogotowia. Od strony balkonu strażacy rozstawili poduszkę powietrzną. Po godz. 22.00 policja cały czas opracowywała plan akcji. Na miejscu był policyjny negocjator, przyjechał również oddział specjalny.
Po godz. 23.00 w oknie mieszkania pojawił się strażak. Nadal nic się nie działo. Policja cały czas kontrolowała sytuację. Antyterroryści weszli jednak do klatki schodowej. Kilku poszło z drugiej strony budynku i odcięli dojście dla gapiów.
Około północy rozległo się szczekanie psa. W mieszkaniu z bandytą i sześcioletnim zakładnikiem był pies. Po chwili mł. insp. Sławomir Tomal, zastępca komendanta miejskiego policji wyniósł sześciolatka zawiniętego w koc. Dziecko przejął lekarz w karetce pogotowia. Do karetki weszła również matka. – W momencie, kiedy sytuacja robiła się coraz bardziej niebezpieczna dla dziecka, podjąłem decyzję o siłowym wejściu do mieszkania – mówi mł. insp. Tomal. Wejście odbyło się błyskawicznie. Po sprawnej akcji policja uratowała sześciolatka.
Kilkanaście minut później policja i straż pożarna zagrodziła dostęp do klatki schodowej. Po chwili antyterroryści wyprowadzili napastnika zawiniętego w koc. Mężczyzna stawiał opór. Został wsadzony do radiowozu, który po chwili odjechał.
Z mężczyzną, który został zatrzymany, nie ma kontaktu. Rozmowa z nim jest utrudniona. Śledztwo, które ma wyjaśnić zdarzenie prowadzone jest pod nadzorem zielonogórskiej prokuratury.
Zatrzymany to 37-letni Piotr O. – Prawdopodobnie mężczyzna odpowie za najście na mieszkanie, pozbawienie wolności domowników, groźby wobec nich oraz narażenie osób na utratę życia lub zdrowia. Faktyczna treść zarzutów znana będzie niebawem, po zgromadzeniu całości materiałów przez śledczych. Dziś jednak najważniejszym jest, że zielonogórscy policjanci potwierdzili, iż w sytuacjach ekstremalnych, gdy zagrożone jest ludzkie życie i zdrowie, działają sprawnie i skutecznie. A tego przecież oczekują od nich mieszkańcy – mówi podkom. Sławomir Konieczny, rzecznik lubuskiej policji.