W kempingu znaleziono ciała małżeństwa z Sulechowa. Co ich zabiło? Konieczne dodatkowe badania

Do tragedii doszło w niedzielę, 24 października, koło Stawów w Brzeziu pod Sulechowem. W przyczepie kempingowej znaleziono ciało małżeństwa. Obyły się już sekcje zwłok, ale konieczne są jeszcze dodatkowe badania krwi.

Do koszmarnego odkrycia, o którym pierwszy informował portal poscigi.pl, doszło w niedzielę około południa. W przyczepie kempingowej stojącej koło stawów w Brzeziu znaleziono ciała małżeństwa. Ofiary to kobieta w wieku 70 lat i mężczyzna w wieku 72 lat, małżeństwo w Sulechowa.

--- Czytaj dalej pod reklamą ---

Na miejsce została wezwana sulechowska policja. Dojechał również prokurator ze Świebodzina. Decyzją prokuratora ciała małżeństwa zostały zabezpieczone do sekcji, które już się odbyły. – Na ciałach nie znaleziono żadnych śladów świadczących o udziale osób trzecich – mówi prokurator Krzysztof Pieniek, szef świebodzińskiej prokuratury rejonowej.

Nie ma jeszcze pełnej wiedzy na temat przyczyny śmierci małżeństwa. – Wszystko wskazuje na tlenek węgla. Czekamy jednak na dodatkowe badania krwi  – mówi prokurator Pieniek.

W przyczepie kempingowej, w której znaleziono ciała był włączony piecyk zasilany gazem. Kamping w dodatku nie był mocno wietrzony. Wiadomo, że małżeństwo, które wybrało się na ryby, a piecykiem ogrzewało nocą.

Do podobnej tragedii doszło, 13 września, ub.r. Nad Odrą okolicach miejscowości Syców i Będów w samochodzie znaleziono ciała kobiety i mężczyzny, małżeństwa w Zielonej Góry. W aucie był też  martwy pies.

Małżeństwo 50-latków z Zielonej Góry znalazła córka zaniepokojona nieobecnością rodziców oraz brakiem z nimi kontaktu. Spali w aucie z włączonym silnikiem. Zabiły ich spaliny.