Lasy traktowane są nierzadko jak dzikie wysypiska śmieci, gdzie można bezkarnie wyrzucać różne odpady, nie tylko resztki jedzenia czy plastikowe torby, butelki czy puszki, ale też elektrośmieci i toksyczne substancje. Z wyliczeń Lasów Państwowych wynika, że w ubiegłym roku wywóz śmieci kosztował spółkę 34 mln zł.
– To, co jest najważniejsze, jak idziemy do lasu, to musimy pamiętać, że to jest dom bardzo wielu zwierząt, a my jesteśmy w nim gośćmi i tak właśnie powinniśmy się zachowywać. Przede wszystkim nie śmiecimy. Wszystko to, co ze sobą przynosimy do lasu, zabieramy z powrotem do domu, czy to jakieś butelki, puszki, opakowania papierowe, czy jednorazowe foliówki. Jak już wypijemy wodę, to nagle pusta, plastikowa butelka robi się szalenie ciężka i od razu chcemy ją wyrzucić. Nie róbmy tak, bo to jest ogromny problem – mówi agencji Newseria Anna Choszcz-Sendrowska, rzeczniczka prasowa Lasów Państwowych.
Nie dość, że ci, którzy przychodzą na spacer do lasu, zostawiają w nim śmieci, to jeszcze nie brakuje takich osób, które z premedytacją wywożą w takie miejsca zniszczone ubrania i domowe tekstylia, elektroodpady takie jak zepsute telefony, pralki, lodówki czy telewizory, a także zużyte opony, odpady spożywcze (palety zgniłych jaj czy tony rybich wnętrzności) i pobudowlane (gruz czy styropian) oraz niebezpieczne substancje. To właśnie usuwanie toksycznych śmieci jest najbardziej kosztowne.
– W zeszłym roku z polskich lasów wywieźliśmy 80 tys. m3 śmieci i zapłaciliśmy za to 34 mln zł. To jest ponad 800 tirów. Gdyby je ustawić w Warszawie, to byłby korek od Pałacu Kultury do muzeum w Wilanowie, więc jest to wielka, kosztowna góra śmieci. Apelujemy więc o to, żeby w lasach nie śmiecić. A jeżeli widzimy śmieci w lesie, to wielka prośba od nas, żeby trochę nam pomóc i chociaż pięć z nich zabrać i wyrzucić do odpowiedniego kosza – mówi Anna Choszcz-Sendrowska.
Jak podkreślają Lasy Państwowe, za 34 mln zł można by kupić blisko 50 w pełni wyposażonych karetek pogotowia. To też kwota stanowiąca 1/5 kosztów, którą Lasy Państwowe co roku wydają na ochronę przeciwpożarową polskich lasów.
Śmieci zalegające w lasach nie tylko psują krajobraz i odstraszają turystów, ale też mogą prowadzić do skażenia środowiska naturalnego: gleby i wody pitnej, uwalniają do atmosfery trujące substancje. O ile wyrzucony w lesie papier rozkłada się dwa–cztery tygodnie, o tyle karton po mleku potrzebuje pięciu lat, reklamówka – 15 lat, a plastikowa butelka – nawet 450 lat. Sztuczna choinka czy styropianowy kubek nie rozkładają się wcale. Porzucone w lesie śmieci stanowią także zagrożenie dla owadów, ptaków i zwierząt, które tam przebywają.
– To może być ogromna pułapka dla zwierząt. Na przykład butelka po soku jest śmiertelną pułapką dla owadów, a my zostawiając ją tam, w ogóle nie bierzemy tego pod uwagę. Ostatnio była też taka sytuacja, że w lesie sarna włożyła głowę do wyrzuconego kanistra i nie mogła jej wyjąć – mówi rzeczniczka LP.