W czwartek nocą żagańscy policjanci przez kilkadziesiąt minut próbowali ustalić miejsce pobytu kobiety, która zadzwoniła do dyżurnego mówiąc, że jest zamknięta w jakimś mieszkaniu i ktoś chce ją zabić. Okazało się, że była… pijana.
W nocy z 27 na 28 marca dyżurny żagańskiej policji odebrał telefon numeru alarmowego 997. Dzwoniąca kobieta oświadczyła, że jest zamknięta w jakimś mieszkaniu i ktoś chce ją zabić. Mówiła, że jest na czwartym piętrze, boi się i że może wyskoczyć przez balkon.
Z rozmowy można było wywnioskować, że kobieta jest pod wpływem alkoholu, ale takiego zawiadomienia policjanci nie mogli zbagatelizować. Dyżurny w czasie rozmowy z kobietą próbował ustalić kim jest zgłaszająca, gdzie się znajduje i kto chce ją zabić, próbował też ją uspokoić. Dzwoniąca kobieta nie potrafiła sprecyzować lokalizacji budynku w którym się znajduje, podała jedynie, że jest w Żaganiu na jednym z dużych osiedli mieszkaniowych.
Nie przerywając rozmowy z kobietą dyżurny w rejon osiedla skierował policyjny patrol. Następnie dyżurny poinstruował kobietę, aby stojąc na balkonie wołała o pomoc, wówczas jest szansa, że ktoś zadzwoni na policję i poda jej dokładną lokalizację. Policjanci włączyli też w radiowozie światła błyskowe, które w końcu z balkonu zauważyła zgłaszająca.
Tym sposobem policjanci ustalili miejsce pobytu dzwoniącej z telefonu komórkowego kobiety. Policjanci potwierdzili, że kobieta była pijana. Okazało się, że była w mieszkaniu kolegi, z którym wcześniej piła alkohol. Kiedy w trakcie picia alkoholu kobieta przysnęła, kolega zostawił ją w swoim mieszkaniu i wyszedł kupić jeszcze alkohol.
Kobieta, która dzwoniąc na policję, fałszywym alarmem wywołała niepotrzebne działania służb ratowniczych odpowie za popełnienie wykroczenia. Grozi jej grzywna do 1.500 zł.