W niedzielę kierujący volkswagenem wjechał do stawu. Podczas udzielanej mu pomocy powiedział policjantom, że w aucie jest trójka małych dzieci. Policjant narażając swoje życie wskoczył do lodowatej wody n ratunek. Tymczasem w aucie nikogo nie było.
W niedzielę, 12 grudnia, nocą dyżurny policji z Wodzisławia Śląskiego dostał zgłoszenie o mężczyźnie, który obrzucał kamieniami jedną z posesji na terenie gminy Gogołowa. Sprawca odjechał volkswagenem passatem i może być pijany.
Wysłani na miejsce policjanci drogówki na ul. Leśnej zauważyli samochód zatopiony w przydrożnym stawie. Z auta próbował wydostać się mężczyzna. Policjanci ruszyli mu na ratunek. Kierujący stwierdził, że wpadł w poślizg i stracił panowanie nad pojazdem. Powiedział też policjantom, że w samochodzie pod wodą jest trójka małych dzieci.
Wtedy jeden z policjantów wskoczył do lodowatej wody na ratunek dzieciom. Próbował dostać się do środka pojazdu i wyciągnąć dzieci. Jak się okazało, w volkswagenie nikogo nie było, co potwierdzili też strażacy, którzy przyjechali na miejsce.
Okazało się, że kierowca volkswagena od 2018 r. nie ma uprawnień do kierowania, które zostały mu cofnięte przez sąd. Wodzisławscy śledczy prowadzą postępowanie dotyczące kierowania pomimo cofniętych uprawnień i wyjaśniają, czy mężczyzna swoim lekkomyślnym zachowaniem nie naraził życia i zdrowia policjanta.