Do zdarzenia doszło podczas kraksy na S3 koło Gorzowa. Właściciel jednej z pomocy drogowej wsiadł do radiowozu gorzowskiej policji z uczestnikiem zdarzenia. Inna pomoc drogowa wyjaśnia, że wcześniej namawiał na płatne holowanie, kiedy poszkodowany miał to w swoim ubezpieczeniu. Czy ktokolwiek z pomocy drogowej powinien wsiadać do radiowozy z poszkodowanym kierującym?
Wszystko wydarzyło się we wtorek, 25 marca, na trasie S3 koło Gorzowa Kierujący mitsubishi wypadł z drogi i koziołkował na poboczu. Na miejsce zdarzenia dojechały służby ratunkowe. Dotarły wozy trzy straży pożarnej, karetka pogotowia ratunkowego oraz gorzowska policja i dwie pomoce drogowe. Kierujący mitsubishi z niewyjaśnionych jeszcze przyczyn stracił panowanie nad kierownicą i wypadł z trasy S3. Samochód koziołkował spadając z nasypu.
Właściciel jednej z pomocy drogowych zaczął namawiać kierującego na to, że odholuje jego samochód. Tak mówi druga pomoc drogowa, która ustaliła, że poszkodowany holowanie ma opłacone w swoim ubezpieczeniu. Może z tego bezpłatnie skorzystać. Po chwili właściciel pomocy drogowej, który chciał holować samochód wsiadł do radiowozu gorzowskiej policji. Była tam również poszkodowany kierowca. – Źle to wygląda, że szef pomocy drogowej wsiada do radiowozu policji z osobą poszkodowaną i są tam też policjanci – mówi druga pomoc drogowa.
O to czy szef lub pracownik pomocy drogowej może wsiąść do radiowozu policji z osobą poszkodowaną zapytaliśmy kom. Grzegorza Jaroszewicza, rzecznika policji w Gorzowie. Rzecznik wyjaśnia, że w tym przypadku kierujący był zdenerwowany i w szoku po zdarzeniu. Policjanci nigdy nie wskazują poszkodowanym pomocy drogowej, która miałaby zająć się odholowaniem auta. – Mężczyzna poprosił jednak policjantki o to, czy może porozmawiać z osobą z pomocy drogowej w radiowozie, bo na zewnątrz nic nie słyszy – wyjaśni kom. Jaroszewicz. Policjanci w tym przypadku zgodzili się na to. – To był czysto ludzki odruch. Pomagamy i chronimy, takie przyświeca nam hasło – mówi kom. Jaroszewicz.