Do tragicznego wypadku doszło w piątek, 1 listopada, na os. Bermudy w Wawrowie pod Gorzowem. Młody. 26-letni kierowca volkswagena sharana zjechał na przeciwległy pas ruchu i z ogromną prędkością uderzył czołowo w volvo. – Ruszyłem na pomoc kierowcy volkswagena, ale był przygnieciony samochodem – opowiada nam kierowca volvo.
Krzysztof Gładysz w piątek wracał z grobów swoich najbliższych. Jechał remontowanym odcinkiem drogi w podgorzowskim Wawrowie. Z naprzeciwka nadjechał rozpędzony volkswagen. Jego kierowca z dużą prędkością minął remontowaną wysepkę i zaczął jechać na czołowe zderzenie z volvo pana Krzysztofa. – Nagle zobaczyłem światła auta przed maską i po chwili doszło do potwornego zderzenia. To był ułamek sekundy – relacjonuje K. Gładysz. Doszło do zderzenia.
Siła zderzenia była ogromna. Oba auta zostałby bardzo mocno rozbite. Volkswagen wypadł z drogi. – Nie mogłem wydostać się ze swojego samochodu, ale jakoś udało mi się wyrwać drzwi – mówi K. Gładysz. Mężczyzna od razu podbiegł do volkswagena. Pod samochodem leżał przyciśnięty od pasa w dół jego kierowca. K. Gładysz starał się pomóc kierowcy. Na miejsce wypadku dojechały zaalarmowane służby ratunkowe. Strażacy uwolnili mężczyznę spod auta. Niestety 26-ltni kierowca volkswagena zmarł na miejscu tragedii. Jak ustaliliśmy wskazówka prędkościomierza w volkswagenie zatrzymała się na prędkości 140 km/h.
Gładysz z miejsca zderzenia został karetką przewieziony do szpitala. Nie stało mu się nic poważnego. – Na szczęście jechałem sam, bez żony i dzieci – mówi pan Krzysztof. 39-latek nie może otrząsnąć się po tym tragicznym zdarzeniu. – Cały czas chce mi się płakać, to coś okropnego – mówi K. Gładysz. Mężczyzna jest mocno poobijany. Dojście do siebie z pewnością zajmie mu trochę czasu.