Do wybuchu paczki z bombą doszło w poniedziałek, 19 grudnia, w domu w Siecieborzycach. 31-letnia kobieta, jej 7-letnia córeczka 3-letni synek leża w szpitalu. Wszyscy byli operowani. Dzieci wybudzone ze śpiączki farmakologicznej. Kto to zrobił?
W poniedziałek z samego rana, Ula z 3-letniem synkiem na schodach domu zauważyli paczkę. Chłopiec wziął pakunek w ręce i razem z mamą weszli do domu. Paczkę położyli na stole. Po chwili zabrali się za jej otwieranie. Wtedy doszło do potężnego wybuchu.
Siła eksplozji była potężna. Setki metalowych elementów z potężną siłą powbijały się w ciała Uli i jej dzieci. Ula została ciężko ranna. Metalowe elementy po wybuchu wbiło się jej w ciało, twarz i oczy. Straciła prawą dłoń, może nigdy nie widzieć.
Wybuch paczki bomby w Siecieborzycach
Wybuch rozerwał rękę 7-latki. Metalowe odłamki wbiły się w ciało dziewczynki. Tam samo w jak w plecy trzylatka.
Cały czas trwa poszukiwanie osoby, która porzuciła bombę w paczce pod dom w Siecieborzycach. – na obecna chwilę nikt nie został zatrzymany – mówi prokurator Ewa Antonowicz, rzeczniczka zielonogórskiej prokuratury okręgowej.
Jest kilka hipotez. Jedna zakłada, że paczka z bomba mogła zostać odłożona nie pod ten dom. To mogła być pomyłka. Były mąż miał zostać przesłuchany. W jego mieszkaniu było przeszukanie. Nie został zatrzymany. Zapewnia, że to nie on, bo był wtedy w Niemczech. Jest kierowcą ciężarówki.
Zapytaliśmy o to prokuraturę. – Na tym etapie śledztwa nie udzielamy żadnych szczegółowych informacji – mówi prokurator Antonowicz.