Kasjerka kasy Lubuskiej SKOK w Czerwieńsku oszukała staruszkę. Z jej konta wypłaciła ponad 35 tys. zł. To nie koniec. Z konta mężczyzny zabrała ponad 300 tys. zł. Kiedy kradzież wyszła na jaw obiecała, że odda mężczyźnie pieniądze. Monika B. wyjechała do Niemiec. Oszukanych starszych osób w Czerwieńsku może być znacznie więcej.
Pani Maria od 2011 r. była stałą klientką kasy I Oddziału Lubuskiego SKOK w Czerwieńsku. Miała ją pod domem. Lubiła obsługę, szczególnie Monikę B. Uśmiechniętą kasjerkę, chętną i pomocną starszym ludziom. Tak pomocna, że nawet odwiedzała panią Marię w domu przynosząc ciasto. Podczas domowych wizyt informowała o lokatach starszej pani.
Pani Maria na koncie uskładała sobie ok. 65 tys. zł. Lokatami od samego początku zajmowała się przemiła Monika B. Sama też załatwiała dokumenty lokat. W dniu 26 października ub.r. pani Maria chciała wypłacić 65 tys. zł. Wtedy, jak mówi pani Maria, Monika B. powiedziała jej, że w kasie banku nie ma tyle gotówki. Dlatego nie mogła wypłacić całych oszczędności pani Marii. Wypłaciła tylko ponad 32 tys. zł.
Minęły miesiące. 29 lipca br. pani Maria postanowiła wypłacić pozostałe oszczędności. W międzyczasie SKOK Lubuski przestał istnieć. Przejął go Bank Spółdzielczy we Wschowie. Kobieta z synem poszła do kasy banku. Tam dowiedziała się, że nie ma żadnych oszczędności. Okazało się, że pozostałe 35 tys. zł miała sama wcześniej wypłacić. Staruszka poprosiła bank o wydanie dokumentów potwierdzających wypłaty. Okazało się, że są na ich inne i różne podpisy.
Kobieta jest przekonana, że została oszukana przez Monikę B. Tylko ona zajmowała się jej lokatami i przygotowywała dokumenty. – To okrutne, że starsza pani została okradziona najprawdopodobniej przez pracownika banku – mówi mecenas Robert Kornalewicz z Zielonej Góry, który zajmuje się sprawą oszustwa pani Marii.
W międzyczasie do mecenasa Kornalewicza zgłosił się pan Zbyszek. Nie wiedział o oszustwie pani Marii. Mężczyzna, od 2009 r. klient SKOK w Czerwieńsku, składał na dom. Na koncie miał ok 300 tys. zł. Systematycznie wpłacał pieniądze na swoje konto. Lokaty trzymiesięczne zakładała Monika B. informując go, że będą się automatycznie odnawiać. W czerwcu br. pan Zbyszek chciał wypłacić gotówkę na zakup samochodu. Wtedy okazało się, że na lokatach nie ma pieniędzy.
Mężczyzna skontaktował się z kasjerką. Ta zapewniła go, że odda mu pieniądze. Monika B. powiedziała, że pieniądze pana Zbyszka wpłaciła na fundusz, na którym mężczyzna dobrze zarobi. Do dziś mężczyzna nie dostał swoich pieniędzy. Tak mówi mężczyzna.
O sprawie oszustwa pana Zbyszka przez kasjerkę banku mecenas Kornalewicz powiadamia prokuraturę. – To może być wierzchołek góry lodowej. Oszukanych osób, zwłaszcza starszych, mogą być dziesiątki – mówi mecenas Kornalewicz i apeluje o zgłaszanie się na policji lub w prokuraturze potencjalnych ofiar kasjerki.
Monika B. po zmianie właściciela kasy SKOK już tam nie pracuje. Wyjechała do pracy w Niemczech. Wkrótce będzie musiała przyjechać do Polski. Sprawą jej oszustw zajmuje się już prokuratura. Wpłaty oszukanych osób są udokumentowane w systemach komputerowych. – Wygląda na to, że nie zawiódł system bankowy, ale najsłabszym ogniwem okazał się człowiek – mówi mecenas Kornalewicz.