Do zdarzenia doszło w środę, 12 grudnia, na trasie Wawrów-Janczewo koło Gorzowa. Rozpędzony mercedes rozbił się o drzewo. Z auta dosłownie nic nie zostało. Kierowca był wycinany przez strażaków sprzętem hydraulicznym. 35-latek może mówić o cudzie. Przeżył i sam poszedł do karetki.
Kierujący mercedesem jechał drogą na odcinku Wawrów-Janczewo. W pewnym momencie mercedes zjechał na przeciwległy pas ruchu. Rozpędzony samochód wypadł z drogi i z dużą prędkością roztrzaskał się o drzewo. Mercedes odbił się od drzewa i zatrzymał się w polu daleko od drogi.
Siła uderzenia w drzewo była ogromna. Elementy samochodu leżą porozrzucane w promieniu kilkudziesięciu metrów od miejsca zdarzenia. Samochód wygląda jak masa złomu.
Na miejsce przyjechały służby ratunkowe. Kierowca był zakleszczony w zmasakrowanym mercedesie. – Ciężkim sprzętem hydraulicznym z rozbitego samochody wycinali go strażacy – mówi nadkom. Marek Waraksa, naczelnik gorzowskiej drogówki. Kiedy policjanci zobaczyli tam mocno rozbite auto myśleli, że doszło do tragedii. Gdy okazało się, że kierowca w zakleszczonym aucie żyje obawiali się, że może być ciężko ranny.
Kiedy strażacy dostali się 35-letniego kierowcy i uwolnili go, ten z wraku mercedesa wyszedł o własnych siłach. To nie koniec. Sam poszedł do karetki będąc trochę oszołomionym zdarzeniem.
Kierujący mercedesem może mówić o cudzie. – Spowodował ogromne zagrożenie na drodze zjeżdżając na przeciwległy pas ruchu i na szczęście nie zderzył się z innym samochodem – mówi nadkom. Waraksa. 35-latek wyszedł też bez szwanku z potężnego zderzenia z drzewem.
Policja kolejny raz przypomina o ostrożności. – Tym razem zdarzenie zakończyło się szczęśliwie, ale przy takich uszkodzeniach samochodu mogło dojść do tragedii –podkreśla nadkom. Waraksa. Prędkość gubi kierowców. – Na drogach mamy zmienne warunki do jazdy. Zwolnijmy i cieszmy się świętami – mówi nadkom. Waraksa.