Mężczyzna, który w niedzielę około godz. 17.00 zabarykadował się w domu w miejscowości Trzebule i groził wysadzeniem go w powietrze jest już w rękach policji. Jego zakładnikami była żona i 13-letni synek.
Zgłoszenie o problemie w Trzebuli policja dostała o godz. 17.00. Okazało się, że w jednym z domów zabarykadował się 46-latek. Drzwi wejściowe zabił deskami. W środku z mężczyzną została żona i jego 13-leni synek. Mężczyzna zagroził wysadzeniem domu w powietrze w razie jakiejkolwiek interwencji policji. Powiedział, że użyje do tego butli gazowej.
Wcześniej z domu uciekła 16-letnia córka. To ona zaalarmowała sąsiadów o problemie w domu. Dziewczyną zajął się psycholog. Była bardzo wystraszona zaistniałą sytuacją.
Z informacji od sąsiadów wynikało, że mężczyzna może być pijany. – Wcześniej wypił butelkę, ale nie wiem czy to była wódka czy wino – powiedział nam sąsiad 46-latka. Ludzie we wsi podkreślali, że z mężczyzną od dawna były problemy. – Szalał bardzo często, ale nigdy tak ostro – mówi sąsiadka rodziny 46-latka.
Dom szybko został obstawiony przez policję. Wezwano oddział antyterrorystyczny. Przyjechało kilka wozów straży pożarnej i karetka pogotowia ratunkowego. Mężczyzna nie chciał z nikim rozmawiać. Na miejsce przyjechał również policyjny negocjator. Mężczyzna w zabarykadowanym domu rozmawiał tylko z jednym ze strażaków. Miał zapalniczkę i cały czas powtarzał, że wysadzi dom w powietrze w razie próby siłowego wejścia policji.
Około godz. 20.00 na miejscu byli już antyterroryści. Zapoznali się z planem domu. Rozmowy z mężczyzną cały czas trwały. Powiedział, że chce rozmawiać z detektywem Rutkowskim. – Jestem gotowy, w każdej chwili mogę przyjechać i negocjować z tym mężczyzną – zapewnił detektyw Krzysztof Rutkowski.
O godz. 21.00 sytuacja nie zmieniła się. Na miejscu pojawiła się wójt gminy Dąbie. O godz. 22.00 podkom. Sławomir Konieczny, rzecznik lubuskiej policji powiedział, że „negocjacje z mężczyzną wciąż trwają. Chcielibyśmy doprowadzić do tego, aby ta patowa sytuacja została rozwiązana i żeby domownicy przetrzymywani w środku przez mężczyznę mogli opuścić budynek”.
Po godz. 23.00 antyterroryści odjechali spod domu 46-latka. Została straż pożarna, pogotowie ratunkowe i policja. Strażacy zaczęli przestawiać swoje wozy tak, aby zakryć widok podwórza z wyjściem z domu. Mijały kolejne minuty. – Mężczyzna cały czas odmawiał otwarcia drzwi. Wiedzieliśmy, że dziecko jest bardzo mocno zaniepokojone – mówi podkom. Konieczny. Z uwagi na bezpieczeństwo rodziny podjęto decyzję o siłowym rozwiązaniu sytuacji. Do domu weszli antyterroryści. To była dynamiczna akcja. Wyważyli drzwi i obezwładnili agresywnego mężczyznę. Pod domem pojawił się radiowóz. Po chwili zostały włączone sygnały świetlne i samochód dość szybko odjechał spod domu. Mężczyzna został zatrzymany a jego rodzina uwolniona.
Dlaczego mężczyzna chciał wysadzić w powietrze siebie i rodzinę? – Od dawna działo się coś niedobrego z nim. Niedawno nagle wstał w nocy i ogolił sobie głowę – mówi nam sąsiadka mężczyzny. Wcześniej miał długie włosy i nosił kitkę. Znajomi 46-latka mówią również o poważnych kłopotach finansowych, z którymi borykała się rodzina.
Policja nie ujawnia powodu agresywnego czynu mężczyzny. Wszystko wskazuje jednak na to, że powodem była sprawa rodzinna. Na szczęście nikomu nic się nie stało. 46-latek został zatrzymany przez policję.