W wigilię 80-letnia właścicielka domu na os. Wygody wezwała na pomoc strażaków. Powiedziała, że lokator wynajmujący od niej pokój nie oddycha. Strażacy na miejscu zobaczyli zakrwawionego, martwego mężczyznę i na miejsce wezwali policję. Ciało zabezpieczono do sekcji. Podejrzewano nawet morderstwo. Już wiadomo jak zmarł mężczyzna.
Jak ustalił portal poscigi.pl, 41-latek od jakiegoś czasu wynajmował mieszkanie w domu na os. Wygody. W środę, 23 grudnia, lokator wrócił do domu. Na co dzień pracował na różnych budowach. 80-latka podkreślała, że 41-latek wracając był lekko podpity. Nocą nie słyszała nic niepokojącego. Nikt też nie przyszedł do 41-latka. Wiedziałaby o tym, ponieważ osoba lub osoby musiałyby przejść przez jej pomieszczenie.
W wigilię zobaczyła 41-latka. Leżał skulony. Na pomoc wezwała strażaków dzwoniąc pod numer 112. Powiedział, że mężczyzna nie oddycha. Strażacy nie zaczęli jednak reanimacji mężczyzny ponieważ już nie żył. Zauważyli, że wokół mężczyzny było też sporo krwi. Na miejsce została wezwana karetka pogotowia ratunkowego oraz zielonogórska policja.
Mężczyzna krwawił z ust i nosa. Śledczy na miejscu zdarzenia nie wykluczyli udziału osób trzecich. – Ciało 41-latka zostało zabezpieczone do sekcji.
Przyczyna śmierci została już ustalona. – Mężczyzna zmarł z przyczyn chorobowych – mówi prokurator Łukasz Wojtasik z zielonogórskiej prokuratury okręgowej. Doszło do pęknięcia wrzodu na dwunastnicy, który wywołał krwotok u 41-latka. Stąd wzięła się krew w pokoju.