Sulechowscy policjanci wspólnie z leśnikami oraz strażakami zawodowymi i OSP szukali grzybiarza, który zaginął w lesie. Na szczęście 61-latek został szybko odnaleziony.
W niedzielę, 4 listopada, do komisariatu w Sulechowie zgłosiła się kobieta. Powiadomiła o zaginięciu jej męża. Jak wynikało z relacji zgłaszającej, mąż wyszedł rano na grzyby i gdy długo nie wracał, wspólnie z innymi członkami rodziny rozpoczęła poszukiwania. – Po kilku godzinach bezskutecznych poszukiwań powiadomiła sulechowskich policjantów – mówi podinsp. Małgorzata Stanisławska, rzeczniczka zielonogórskiej policji.
Dyżurny sulechowskiego komisariatu natychmiast zmobilizował policjantów będących w służbie. Komendant ogłosił alarm dla wszystkich policjantów z Sulechowa. O zaginięciu powiadomieni zostali także strażacy zawodowi i OSP oraz straży leśnej.
Wytypowany został rejon poszukiwań, który następnie podzielono na sektory i funkcjonariusze udali się w teren. – Liczyła się każda minuta, bo mężczyzna miał zaniki pamięci, a ponadto robiło się coraz ciemniej – mówi podinsp. Stanisławska.
Zaangażowanie i szybkość działania, a także sprawna koordynacja wspólnej akcji służb zaowocowały szybkim odnalezieniem mężczyzny po zaledwie godzinie od zgłoszenia. 61-latka odnaleziono w okolicach Kargowej. Okazało się, że zabłądził w lesie i nie mógł odnaleźć drogi do domu. Nie pamiętał także gdzie zostawił rower. Do odnalezionego mężczyzny wezwano pogotowie. Na szczęście po badaniach lekarskich okazało się, że może powrócić do domu.
Rodzina nie kryła swojej wdzięczności dla policjantów, strażaków i leśników. – Sytuacje, w których trzeba ratować ludzkie zdrowie lub życie są częste w pracy policjanta, ale chwile te należą do wyjątkowych i jednocześnie najbardziej satysfakcjonujących – podkreśla podinsp. Stanisławska.