Mężczyzna, kierowca ciężarówki, w niejasnych okolicznościach urwał kontakt z najbliższymi, którzy od razu zgłosili sprawę policji. Rozpoczęła się walka z czasem. Do działań zaangażowani zostali funkcjonariusze wszystkich pionów, a także ich koledzy z innych jednostek. Niezawodni okazali się dzielnicowi z posterunku w Torzymiu. To oni odnaleźli mężczyznę i udzielili mu niezbędnej pomocy.
W niedzielę, 24 października, dyżurny sulęcińskiej komendy dostał zgłoszenie o zaginięciu mężczyzny, który wracał ciężarówką zza granicy. Właściciela firmy transportowej, dla której pracował zaniepokoił fakt, że jego pojazd od dłuższego czasu stoi na parkingu zlokalizowanym w gminie Torzym.
Te same złe przeczucia miała rodzina mężczyzny, która nie mogła się z nim skontaktować. Policjanci natychmiast zweryfikowali informacje. Dotarli do ciężarówki, jednak nikogo w niej nie zastali- . Z informacji przekazanych od najbliższych wynikało, że życie i zdrowie zaginionego było zagrożone – mówi st. sierż. Klaudia Biernacka, rzeczniczka sulęcińskiej policji.
Rozpoczęła się walka z czasem. Do poszukiwań zaangażowani zostali funkcjonariusze wszystkich pionów, a także ich koledzy z innych jednostek. W tym przypadku, niezawodni okazali się dzielnicowi z posterunku w Torzymiu st. asp. Paweł Markiewicz i asp. Daniel Sypuła.
Podczas przeszukiwania lasu, natrafili oni na bardzo charakterystyczne ślady stóp. Wyglądały one tak, jakby wycieńczona osoba, nie mając już siły iść z trudem unosiła nogi. Poszli za śladami. Po kilkunastu minutach policjanci zauważyli zaginionego.
Mężczyzna był wyraźnie zdezorientowany. Miał niekompletne ubranie i opadał z sił. Funkcjonariusze natychmiast udzielili mężczyźnie niezbędnej pomocy, a następnie został przekazany pod opiekę medyków. – Rodzina odnalezionego nie kryła łez ulgi i szczęścia, kiedy policjanci przekazali im wiadomość o tym, że ich biski jest już bezpieczny – mówi st. sierż. Biernacka.