Kilkudziesięciu policjantów szukało zaginionego, schorowanego 43-latka, który wyszedł z domu i ślad po nim zaginął. Z uwagi na temperaturę istniało duże ryzyko dla jego zdrowia i życia. Dlatego to była walka z czasem.
We wtorek, 30 grudnia, policjanci ze Strzelec Krajeńskich dostali informację od zaniepokojonej rodziny, która przekazała, że 43-letni, schorowany mężczyzna wyszedł z domu i zaginał. Nie było z nim kontaktu od kilkudziesięciu godzin. – Sytuacja była bardzo poważna, bo z informacji wynikało, że zaginiony miał poważne problemy ze zdrowiem, co było szczególnie niebezpieczne z uwagi na porę roku i warunki atmosferyczne – mówi st. asp. Tomasz Bartos, rzecznik policji w Strzelcach Krajeńskich.
W takich sytuacjach ważne są działania podjęte bezpośrednio po zgłoszeniu, kiedy są największe szanse na odnalezienie osoby zaginionej. Dlatego mł. insp Andrzej Panek ogłosił alarm dla całej jednostki strzeleckiej policji. Do akcji zaangażowano policjantów z wszystkich pionów.
Dzięki publikacji informacji o zaginionym 43-latku, mundurowi dostali w krótkim czasie kilka wiadomości od mieszkańców powiatu, które okazały się pomocne w szczęśliwym zakończeniu poszukiwań. Bezcenne okazało się również doświadczenie dzielnicowych. – Starszy posterunkowy Daria Dąbrowska i posterunkowy Michalina Sikora z Komendy Powiatowej Policji w Strzelcach Krajeńskich zauważyły w trakcie patrolu jednej z ulic w Drezdenku osobę przypominającą zaginionego – mówi st. asp. Bartos.

Szybko okazało się, że mocno przemarznięta i zdezorientowana osoba, to zaginiony 43-latek, które chwilę po odnalezieniu został przekazany pod opiekę rodzinie. – W tym przypadku czas był na wagę złota, liczyła się każda minuta – mówi rzecznik policji.





