Do tragedii doszło w piątek, 9 marca, w Przylepie dzielnicy Zielonej Góry. 60-letni mężczyzna zmarł w aucie w czasie jazdy do szpitala. Był reanimowany na chodniku.
Wszystko wydarzyło się po południu. Około 60-letni mężczyzna źle się poczuł. O pomoc poprosił znajomego. Chciał jechać jak najszybciej do szpitala. Podczas jazdy 60-latek stracił przytomność. Kierowca zadzwonił na pogotowie. – Przez telefon był instruowany co ma robić, w tym czasie na miejsce jechała karetka pogotowia ratunkowego – mówi podinsp. Małgorzata Stanisławska, rzeczniczka zielonogórskiej policji.
Samochód zatrzymał się koło kościoła w Przylepie. Tam dojechała karetka pogotowia. – Lekarz przez pół godziny reanimował mężczyznę – mówi podinsp. Stanisławska. Niestety, 60-latek zmarł.