Zgwałcił 9-latkę. Więźniowie przez okna podają sobie numer celi, w której siedzi

fot. Jarosław Baryła

We wtorek, 21 maja, pod zakładem karnym w Gorzowie mieli zebrać się mieszkańcy, pokazując Mateuszowi K., że nie będą tolerować gwałtów na dzieciach. Policja była na to gotowa. Nikogo jednak nie było. Za to więźniowie wiedzą już w jakie celi siedzi Mateusz K.

Pikieta miała odbyć się o godz. 16.00 pod zakładem karnym przy ul. Podmiejskiej. Taki wpis pojawił się na Facebooku. Policja się na to przygotowała. Kilka radiowozów stało w okolicach aresztu. Nikogo jednaka nie było. Pikieta nie odbyła się.

--- Czytaj dalej pod reklamą ---

Więźniowie wiedzą, że Mateusz K. jest w areszcie. Podają numer celi, w której siedzi krzycząc do siebie przez okna. W środę, Mateusz K. zostanie przewieziony do sądu, w którym odbędzie się posiedzenie aresztowe na wniosek gorzowskiej prokuratury. Pedofil z pewnością trafi za kraty.

Przypomnijmy. Anna W. w sobotę, 18 maja, zostawiła 9-letnią córeczkę pod opieką Mateusza K. Dziecko było z nim w jego mieszkaniu. W niedzielę, 19 maja, z rana pedofil powiedział matce Sary, że 9-letnia dziewczynka uciekła podczas spaceru. Późnym wieczorem policję zaalarmował 14-letni brat 9-latki oraz jego 17-letni kolega. Chłopcy zaniepokojeni losem 9-latki poszli ją szukać do mieszkania 24-latka przy ul. Małopolskiej.

Policjanci zdecydowali o siłowym wejściu do mieszkania. Pomogli w tym strażacy. W mieszkaniu znaleziono zamkniętą w wersalce 9-latkę. Miała skrępowane ręce i zakneblowane usta. Na miejsce wezwano załogę pogotowia ratunkowego, które przewiozło dziewczynkę do gorzowskiego szpitala. Tam od razu trafiła na salę operacyjną.

Policjanci zaczęli szukać Mateusza K. Po godz. 1.00 został zatrzymany na gorzowskim Zawarciu. Próbował jeszcze uciekać, ale nie udało mu się. Podczas przesłuchania 24-latek przyznał się do postawionych mu zarzutów. Prokuratura prawdopodobnie zmieni kwalifikację czynu na znacznie surowszą, czyli na usiłowanie zabójstwa w zamiarze ewentualnym.

Sąd rodzinny ma odebrać prawa rodzicielskie Annie W. Zdaniem prokuratury przyczyniła się do nieszczęścia. 14-latek i Sara trafią do ośrodka wychowawczego.