Do końca listopada ZGK posadzi kolejne 50 tysięcy cebul, m.in. na rondzie PCK, w Parku Winnym i w Zatoniu. Co z nich wyrośnie wiosną? – Tulipany, żonkile i krokusy – wylicza Monika Drozdek.
Jeśli teraz nie posadzimy kwiatowej cebuli, to wiosną nie urośnie? Co sadzimy w Zielonej Górze, tylko nieśmiertelne tulipany?
Monika Drozdek, miejski ogrodnik: – Dokładnie tak! Rośliny cebulowe sadzi się jesienią, ponieważ potrzebują chłodu, by zakwitnąć wiosną. I wcale nie są to tylko tulipany – wśród nich znajdziemy też najwcześniejsze krokusy, narcyzy, żonkile, szafirki, czosnki ozdobne i wiele innych. W Zielonej Górze w wielu miejscach już są posadzone, ale to dopiero początek. Do końca listopada ZGK posadzi kolejne 50 tysięcy cebul, między innymi na rondzie PCK, w Parku Winnym i w Zatoniu.
– Cebulice, narcyzy i różne czosnki to nie to samo co typowe byliny. Nie przetrwają tak długo, cebule wciąga coraz głębiej ziemia i znikają. Co ile lat znów trzeba je sadzić?
– To prawda, rośliny cebulowe rosną inaczej niż typowe byliny. Nie chodzi o to, że ziemia je „wciąga”, lecz o naturalny cykl ich rozwoju. Po przekwitnięciu cebuli matecznej w jej pobliżu tworzą się młode cebulki potomne. Z roku na rok pojawiają się nieco głębiej, jest ich coraz więcej, rosną gęściej obok siebie, przez co kwitnienie staje się słabsze. Narcyzy potrafią utrzymać się w jednym miejscu przez wiele sezonów, natomiast większość tulipanów wymaga odmładzania co trzy-cztery lata – czyli wykopania i ponownego posadzenia. To prosty zabieg, który pozwala zachować pełny, wiosenny efekt.
– Warto sadzić „cebulowe” w donicach?
– Oczywiście! To świetny pomysł – można tworzyć mobilne rabaty, które kwitną tam, gdzie akurat chcemy. Takie rozwiązania świetnie sprawdzają się choćby na zielonogórskim deptaku.
– Jak już tak polubiliśmy cebulowe kwiaty, to może trochę fantazji, nie tylko nudne tulipany. Zioła nadają się na miejskie rabaty?
– Protestuję, tulipany wcale nie są nudne! Tulipany botaniczne kwitną już w marcu, a te szlachetne, które trafiają do wazonów, dopiero w czerwcu – tuż przed pierwszymi czereśniami, czyli u progu lata. Mają nieskończoną paletę barw i kształtów – nie bez powodu nazywają się papuzie, liliokształtne czy strzępiaste. Sadzimy je w rabatach razem z innymi roślinami, aby tworzyły barwne opowieści. Nie chodzi tylko o to, by było „ładnie”, ale żeby każdy zakątek miał swój własny charakter. W Zatoniu na parkowej łące morze fioletowych krokusów rozlewa się jak sen o wiośnie, przyciągając zwiedzających subtelnym urokiem, który jednoczy wszystkich w zachwycie. Ale to nie wszystko – w przyszłym roku nową oprawę z roślin cebulowych zyska Park Winny, a park w Zatoniu otrzyma nową letnią kompozycję. Niech jednak szczegóły pozostaną niespodzianką. Zioła na rabatach? Oczywiście! Już dziś w miejskich nasadzeniach można znaleźć szałwię, tymianek i lawendę – rośliny, które nie tylko pięknie wyglądają, ale też pachną i przyciągają pszczoły. Fantazji nigdy za wiele – nawet w miejskiej zieleni.
– W wielu miastach zmorą są kradzieże kwiatów. Problem nie do rozwiązania?
– Niestety, to smutna prawda – zdarza się, że ktoś wykopie roślinę z rabaty. Ale to nie znaczy, że mamy się poddać. Coraz więcej osób rozumie, że zieleń to wspólne dobro, o które trzeba dbać i które warto chronić.
– Po co miastu kwiaty? Oprócz tego, że jest ładniej, bo to oczywiste?
– Bo kwiaty to znak, że miasto żyje. Że ktoś o nie dba. To nie tylko kolor i dekoracja, ale też emocje – radość, spokój, poczucie, że warto się tu zatrzymać. Zielona Góra bez kwiatów byłaby jak wiosna bez słońca – niby istnieje, ale brakuje jej duszy.
mat UM Zielona Góra






