Zielona Góra. Do ostatniego pacjenta i w weekendy

Gdy blisko rok temu Fundacja Bestaro otwierała pierwszy w Zielonej Górze gabinet weterynaryjny działający w nocy, weekendy i święta – w mediach społecznościowych posypały się gratulacje. Dziś widać, jak bardzo takiego miejsca brakowało. – Super! W końcu sytuacje kryzysowe już nie będą tak stresujące – komentowali zielonogórzanie.

 Taki gabinet był w regionie potrzebny. W niemal 150-tysięcznej aglomeracji miejskiej zdarzenia z pupilami zdarzają się codziennie. Pomocy weterynaryjnej szukają też osoby z całego województwa. A nawet z dalszych rejonów. W Bestaro przyjmują wszystkich.

Świąteczne oblężenie

– Zdarza się, że ktoś przyjeżdża z ciężkim przypadkiem z Berlina, Szczecina, Poznania. Często liczy się czas. Gdy zwierzak leci nam przez ręce, pojawia się biegunka i wymioty, staje się jest jasne, że nie można czekać do rana. Wsiada się w auto i w nocy szuka pomocy. Do Zielonej Góry dojazd jest dobry, dlatego w praktyce pracujemy na całej ścianie zachodniej – tłumaczy Sebastian Skoracki, prezes Fundacji Bestaro.

Właśnie z powodu tak dużego zainteresowania organizacja przeniosła się w tym roku z ul. Miodowej na ul. Braci Gierymskich 99A. – Pierwszy gabinet był skromny, niewielki. Zakładaliśmy, że jeśli na dyżurze zgłosi się do nas 10 osób, to będzie dobrze. Rzeczywistość przerosła nasze oczekiwania. Standardem było 20, nawet 30 zwierzęcych pacjentów dziennie! W czasie Bożego Narodzenia było ich jeszcze więcej, przeżyliśmy prawdziwe oblężenie. Przeprowadzka stała się koniecznością. W nowym gabinecie mamy więcej przestrzeni – trzy pokoje przyjęć, salę na medykamenty i kroplówki oraz szpital, w którym zwierzaki w razie potrzeby zostają na noc – mówi prezes Fundacji.

Wojtek w plamki

Te opowieści nie są przesadzone. Gdy w środku tygodnia odwiedzamy Bestaro – tuż po otwarciu o 18.00 – poczekalnia szybko się wypełnia. Jedną z pierwszych w kolejce jest pani Barbara, przyszła z uroczym małym kotkiem. Jest cały biały w drobne plamki. Cichutko miauczy.

– Jest dziki. Znalazłam go na ulicy. Wyglądał na bardzo chorego, wymiotował. Nie miałam serca go zostawić. Jesteśmy na badaniach i szczepieniu – opowiada zielonogórzanka. O nocnym gabinecie dowiedziała się od znajomych. – Taka działalność jest godna pochwały, bardzo tego brakowało – podkreśla pani Barbara. Swojego futrzastego przyjaciela nazwała Wojtek. – Na razie mieszka ze mną. Ale mam już psa i kota, więc będę szukała mu nowego bezpiecznego domu – zaznacza.

Przysiadamy się do wyraźnie zmartwionego starszego mężczyzny. – Przyszedłem do mojej kotki Poli, która została tu na noc pod kroplówką – wyjaśnia nam Mirosław Krakowiak. Jego pupilka miała nieprzyjemny wypadek w domu – zaklinowała się w szczelinie uchylonego okna. Bezskutecznie szamocąc się i próbując wydostać z pułapki, poraniła łapy. – Jestem dobrej myśli, opieka tu jest elegancka! Pola wygląda o wiele lepiej – podkreśla pan Mirosław.

Koty są najczęstszymi pacjentami Bestaro. Dlaczego? – Odpowiedź jest prosta: wśród zwierząt domowych jest ich po prostu najwięcej – tłumaczy prezes Skoracki. – Na drugim miejscu są psy, ale wielokrotnie przyjmowaliśmy też gryzonie, papugi, gołębie. To z reguły trudne sytuacje, bo dzikie zwierzęta inaczej się zachowują i reagują. Trzeba uważać. Na szczęście mamy odpowiednio przeszkolony personel z dużym doświadczeniem.

Transfuzje i zszywanie

Najcięższe przypadki z jakimi musieli się mierzyć w Bestaro to te, w których trzeba było przeprowadzić transfuzję krwi. – Wprawdzie jest bank, który dysponuje krwią, ale nie jest ona natychmiast dostępna. Czas oczekiwania często wynosi ponad dwa dni. Dlatego konieczne jest znalezienie dawcy, a to zawsze problem. Trzeba uruchomić kontakty, dzwonić do znajomych, którzy mają podobne gatunki zwierząt, prosić mieszkańców o pomoc. Natychmiastowa transfuzja krwi to czasem jedyna szansa, aby zwierzę mogło przetrwać podróż i dotrzeć do specjalistycznej kliniki – tłumaczy prezes Fundacji.

Trudne przypadki to też pogryzienia i rany szarpane mięśni. – W zdecydowanej większości dotyczą psów. W takiej sytuacji lekarz na dyżurze musi całkowicie poświęcić się zwierzakowi, wykonać operację, później wszystko pozszywać. Zdarzył nam się taki weekend, że jednego wieczoru przywieziono aż pięć pogryzionych zwierząt. Na szczęście mamy personel, który mocno się wspiera i udało nam się opanować kryzys – opowiada pan Sebastian.

Obecnie gabinet Bestaro to trzech lekarzy, dwójka techników i czterech pracowników administracyjnych. – Jesteśmy do dyspozycji każdego dnia czy to święta, wakacje czy długi weekend. Jest u nas zasada, że po otwarciu pracujemy do ostatniego pacjenta. To nie jest tak, że wybija północ, zamykamy gabinet na klucz i wychodzimy. Nikogo, kto się do nas zgłosi, nie zostawiamy w potrzebie. Dlatego zdarza się, że pracujemy do 3.00 czy 5.00. Gorąco dziękuję za to całemu zespołowi, bo mam świadomość, że to duże wyrzeczenie – zaznacza prezes.

Znieczulenia najważniejsze

Gabinet polecają inni lekarze. Tak właśnie na Braci Gierymskich trafiła pani Iwona z suczką Sarą. – Moja weterynarz ma otwarte jedynie do 16.00. Ale poinformowała mnie, że gdyby zaszła pilna potrzeba, warto zgłosić się tutaj – dodaje nasza rozmówczyni. Widać, że jej pupilka wyraźnie kuleje. Ale dzielnie znosi ból. Mimo obecności innych zwierząt jest ufna i spokojna. – Znalazłam ją 12 lat temu, samotnie błąkała się po polu. Była taka bezradna. Przygarnęłam ją i tak już zostałyśmy razem. Teraz coś jej się stało w nogę, cała zesztywniała. Dostała zastrzyki i mam nadzieję, że w domu dojdzie do siebie – martwi się pani Iwona.

W Bestaro nikt nie osiada na laurach. Fundacja ma już konkretne plany. – Na początku roku myśleliśmy o zainstalowaniu rentgena, ale dziś już wiemy, że to nie jest priorytetem. Patrząc na codzienne przypadki, bardziej potrzebna jest profesjonalna sala operacyjna m.in. ze specjalistycznym sprzętem do znieczuleń i anestezjologii. To jednak kosztowna inwestycja. Dlatego liczymy na wsparcie władz Zielonej Góry. Bylibyśmy bardzo wdzięczni, szczególnie że sami też wspieraliśmy miejskie schronisko, pełniąc weterynaryjne dyżury do końca sierpnia – mówi Skoracki.

Do ostatniego pacjenta

– Zdrowie zwierząt nie zna godzin pracy – mówią w Fundacji Bestaro, dlatego pogotowie weterynaryjne jest otwarte w późnych godzinach popołudniowych i wieczornych. Jeśli szukasz weterynarza poza standardowymi godzinami, w weekend lub święta, sprawdź, kiedy dyżuruje klinika:

od poniedziałku do czwartku w godz. 18.00-22.00

od piątku do niedzieli w godz. 18.00-00.00

Sebastian Skoracki, prezes Fundacji Bestaro: – Jest u nas zasada, że po otwarciu pracujemy do ostatniego pacjenta. To nie jest tak, że wybija północ, zamykamy gabinet na klucz i wychodzimy.

mat UM Zielona Góra