Urodziny to świetna okazja do świętowania w gronie znajomych, przyjaciół oraz kochającej rodziny. Ale, gdy na naszym torcie pojawia się już setna świeczka to jest to naprawdę wyjątkowy dzień. Przekonała się o tym zielonogórzanka Antonina Gendera, która 15 stycznia oficjalnie skończyła 100 lat! Oprócz bliskich jubilatkę odwiedził prezydent Marcin Pabierowski.
- Wspaniale jest móc być tutaj z panią w tym pięknym dniu. W imieniu zielonogórzan chciałbym złożyć najserdeczniej życzenia pomyślności, zdrowia oraz radości. Życzę jak największej liczby dni pełnych miłości, spędzonych wspólnie z rodziną. Niech to będzie nawet 200 lat – mówił z uśmiechem M. Pabierowski wręczając seniorce prezenty oraz kwiaty.
Pani Antonina nie kryła wzruszenia. Ale też dopytywała, jak wielu zielonogórzan obchodzi w tym roku setne urodziny. – 18 osób, w samym styczniu siedem. Będziemy odwiedzać wszystkich – zapowiedział prezydent. – To będzie miał pan dużo pracy – śmiała się zielonogórzanka.
Pani Antonina przyjechała do Zielonej Góry w 1945 roku, po zakończeniu wojny. – Jechaliśmy trzy tygodnie pociągiem spod Wilna. Bez żadnego majątku, w bydlęcych wagonach, nie mieliśmy niczego. Na miejscu po prostu nas wyrzucili i kazali szukać sobie nowego domu. To był trudny okres – opowiada solenizantka. Zielona Góra w kolejnych latach okazała się jednak przyjazna dla pionierki.
- Ułożyłam sobie nowe życie. Chodziłam bawić się na dancingi do restauracji Pod Orłem przy ul. Sikorskiego. Później wyszłam za mąż, urodziłam dwójkę dzieci. Znalazłam pracę w szkolnym sekretariacie. Zawsze lubiłam spacerować, dziś moim ulubionym miejscem jest nasz Ogród Botaniczny. Innego lepszego miejsca niż Zielona Góra nigdy nie znalazłam – podkreśla pani Antonina.