Zielona Góra. Syn walczy o mamę, której grozi amputacja nóg

– Piszę to z drżącymi rękami, bo nigdy nie myślałem, że będę musiał prosić o coś takiego. Przychodzę do was z ogromną, wręcz rozpaczliwą prośbą o pomoc dla mojej mamy – pisze syn kobiety, której grozi amputacja obu nóg, a obecnie żyje cierpieniu.

Jakiś czas temu ludzie pomogli nazbierać pieniądze na leki przed operacją. I dzięki dobrym sercom obcych ludzi udało się przygotować na zabieg. Operacja przebiegła bez większych komplikacji. – To był dla nas promień nadziei. Mama wróciła do domu i próbuje dojść do siebie, ale to wcale nie koniec walki. Jej ciało jest wyczerpane, a zdrowie kruche jak szkło – pisze Wiktor, syn walczący o zdrowia matki. Zaznacza, że nigdy nie chciał być w miejscu, gdzie musi prosić drugi raz. Ale dziś nie ma wyboru.

LINK DO ZBIÓRKI

– Pojawiło się coś, czego kompletnie się nie spodziewaliśmy. Mama musi brać specjalne zastrzyki i leki. Są potwornie drogie, a NFZ ich nie refunduje. Bez nich jej ból jest tak okrutny, że aż kurczy się z bezsilności, nie mogąc normalnie funkcjonować. Te zastrzyki to jedyne, co pozwala jej choć trochę przetrwać każdy dzień i stały się dla niej absolutnie niezbędne – opisuje Wiktor.

Wiktor jestem uczniem i choć zrobiłby wszystko, naprawdę wszystko, żeby pomóc mamie, nie jest w stanie sam uzbierać tak ogromnej kwoty. – To dla mnie bezsilność, która aż ściska w gardle. Dlatego znowu proszę o pomoc… o jakikolwiek gest. Każda, nawet najmniejsza złotówka, ma ogromne znaczenie i jest dla mnie nadzieją, że będę mógł ulżyć mamie w jej bólu – pisze Wiktor.

Mama zawsze była jego siłą. Tą osobą, która podnosiła, kiedy sam nie dawał rady. Całe życie dbała o to, żeby miał lepiej niż ona kosztem własnego zdrowia, własnych marzeń, własnego spokoju. – A teraz pierwszy raz widzę, jak ta sama kobieta, która zawsze była niezniszczalna, gaśnie mi w oczach – informuje Wiktor.

Stan mamy Wiktora jest poważny. Ma chore serce, a przez ogromny ból musi przyjmować bardzo silne leki przeciwbólowe na bazie opioidów. Leki pomagają jej przetrwać dzień, ale jednocześnie obciążają jej organizm i lekarze ostrzegli, że przy jej sercu każdy taki okres to ryzyko. – Ryzyko, którego boję się jak ognia. Ryzyko, którego w najgorszym scenariuszu mogłoby już nie dać się cofnąć – pisze Wiktor. Do tego dochodzą koszty prywatnych badań i nowych leków. – W NFZ na część badań czekalibyśmy nawet do 2026 roku, a mama potrzebuje ich teraz, zanim stanie się coś, czego nie będę mógł już odwrócić. Każdy dzień zwłoki to dla niej kolejny dzień bólu i zagrożenia – podaje Wiktor.

Wiktor robię, co może sam, ale nie jestem w stanie udźwignąć tego sam. Dlatego z całego serca prosi o wsparcie. – Każda złotówka, każde dobre słowo, każda wiadomość to dla nas ogromna nadzieja. Naprawdę. Pomagając, dajecie mamie coś więcej niż pieniądze, dajecie jej szansę na leczenie i bezpieczeństwo – kończy Wiktor.