Zielonogórski policjant, st. asp. Jarosław Napieralski uratował kobietę, która wpadła do stawu podczas puszczania wianków na wodzie. Policjant, który był z rodziną na tej samej imprezie, wskoczył w ubraniu do wody wydostając kobietę na brzeg.
St. asp. Jarosław Napieralski w nocy z soboty na niedzielę , 17 czerwca, był w Zaborze. Odbywało się tam przedstawienie plenerowe „Noc Kupały” zorganizowane nad miejscowym stawem. Policjant wraz z rodziną i przyjaciółmi prywatnie uczestniczył w imprezie, która odbywała się w ciemnościach nad wiejskim stawem, a skromne oświetlenie dawały jedynie pochodnie, ogniska i strumień światła jupitera kierowany na aktorów.
Po północy, gdy niemal wszyscy wsłuchani byli w głos narratora i zapatrzeni w spektakl, st. asp. Jarosław Napieralski zauważył kobietę, która ze swoim kilkuletnim dzieckiem próbowała puścić na wodzie tradycyjny wianek ze świeczką. – W pewnym momencie kobieta zachwiała się i spadła z betonowego nabrzeża do wody. Gdy próbowała wydostać się ślizgała się na śliskiej, plastikowej, obrośniętej glonami, ukośnej ścianie akwenu – mówi podinsp. Małgorzata Barska z zespołu prasowego zielonogórskiej policji.
Jakiś mężczyzna próbował pomóc kobiecie z brzegu, ale ruchy kobiety pozbawione były koordynacji. Po chwili zaczęła oddalać się brzegu. Wyglądało to bardzo groźnie. W końcu kobieta zaczęła tonąć.
Policjant w ubraniu i butach wskoczył do wody na ratunek kobiecie. Złapał ją, pomógł dostać się do brzegu i stanąć na nogi. Ze stromego nabrzeża stawu pomogły wydostać się kobiecie postronne osoby stojące na brzegu. Przestraszoną, zmęczoną i zmokniętą mieszkanką Zaboru zaopiekował się jej mąż.
St. asp. Napieralski to doświadczony policjant, w służbie od 1992 roku. Obecnie jest dyżurnym zielonogórskiej policji. Policyjną karierę rozpoczynał w prewencji, później przez wiele lat był lubianym dzielnicowym w centrum Zielonej Góry i w Czerwieńsku.