Do zdarzenia doszło w czwartek, 15 kwietnia, na trasie S3, na wysokości wiaduktu do Stożnego. To tam pojechały służby ratunkowe wezwane do wypadku. Na trasie S3 jednak nic się nie wydarzyło.
Na trasę S3 natychmiast wyjechały cztery wozy staży pożarnej. Do strażaków przyszło zgłoszenie wypadku na trasie S3, na wysokości wiaduktu do miejscowości Stożne.
Strażacy szybko dotarli na miejsce, ale tam nic się nie wydarzyło.– Sprawdziliśmy całą trasę S3 do Sulechowa, i niczego nie znaleźliśmy – mówi st. kpt. Arkadiusz Kaniak, rzecznik zielonogórskiej straży pożarnej. Na trasie S3 nie doszło do wypadku.
Okazało się, że wezwanie do wypadku zostało wysłane z automatu w samochodzie. Na trasie S3 nie było jednak żadnego uszkodzonego samochodu.
Po jakimś czasie zielonogórscy policjanci zauważyli samochód w rowie. Na dachu leżał mercedes z wypożyczalni. Jego kierowca na trasie do Stożnego wypadł z drogi i dachował w rowie. To wtedy włączył sygnał sos. Doszło do tego kiedy kierowca upadł na dach auta i wcisnął guzik sos znajdujący się koło lusterka wstecznego. Kierowca uciekł z miejsca zdarzenia.
Mercedesa na polecenie policji zabezpieczyła pomoc drogowa Maxmar.