Zielonogórzanie oszukani przez znane studio kuchni. Zapłacili całość, a firma zniknęła z ich pieniędzmi. To duże kwoty

Ze sprzętem kuchnia kosztowała w sumie ponad 51 tys. zł. Nie ma pieniędzy ani kuchni.

Justyna Lenczyk z Zielonej Góry marzyła o nowej kuchni do nowo wybudowanego domu. W znanym w Zielonej Górze studiu mebli kuchennych zamówiła meble ze sprzętem. Wpłaciła w sumie 51 tys. zł. Dziś nie ma ani wymarzonych mebli, ani pieniędzy, a firma zlikwidowała swoje studio. Właścicielka firmy powiedziała klientom, że to ona została oszukana przez pracownika. Tymczasem oszukanych osób jest jednak znacznie więcej.

Firma zajmująca się projektowaniem mebli kuchennych na zielonogórskim rynku działała ponad 10 lat. Jest znana. – Już kilka lat temu właśnie w tej firmie robiliśmy meble na zamówienie i nie było żadnych problemów. Dlatego teraz również im zaufałam – opowiada Justyna Lenczyk.

--- Czytaj dalej pod reklamą ---

W domu Justyny w grudniu 2020 r. pojawił się pan Witek. Zrobił pomiary kuchni i po jakimś czasie przyszła wycena. Ze sprzętem, na który również namówił pan Witek, kuchnia miała kosztować w sumie ponad 51 tys. zł. – Drogo, ale zgodziłam się i żeby utrzymać dobrą cenę sprzętu AGD od razu wpłaciłam całość – mówi J. Lenczyk. Na zakup wzięła kredyt. Studio kuchni dostało ponad 51 tys. zł.

Mijały miesiące. Pani Justyna zaczęła dopytywać o montaż. W kwietniu tego roku pan Witek zadzwonił i powiedział, że kuchnia przyszła, ale ma wady i musi ją wymienić. Od tego czasu kontakt z panem Witkiem się urwał, za to zaczęły się problemy.

Pani Justyna dobijała się w sprawie montażu kuchni, bezskutecznie. – Właścicielka firmy powiedziała mi, że pan Witek ją oszukał. Wypłacił pieniądze z konta i uciekł – opowiada Justyna.

Tak samo sytuacja wygląda w przypadku Justyny i Marka Czemarmazowiczów również z Zielonej Góry. – Wpłaciliśmy 12 tys. zł. Mniej, bo nie kupiliśmy u nich sprzętu AGD – mówi Marek Czemarmazowicz. Kuchnia nie przychodziła, a kontakt z szefową studia się jednak urwał. – Powiedziała nam tylko, że oszukał  ją pan Witek. Dodała też, że robi listę oszukanych klientów i to na tyle – opowiada

Klienci poszli do sklepu. Okazało się, że jest już zamęty. – Spotkaliśmy właścicielkę firmy i jej córkę. Powiedziały, że nie mogą z nami rozmawiać, bo zabronił tego ich prawnik – mówi J. Lenczyk. Dodały też, że ogłoszą upadłość.

Oszukanych klientów jest znacznie więcej. Zielonogórzanin na kuchnię wpłacił 54 tys. zł. Do dziś nie ma ani kuchni, ani pieniędzy. – Co chwilę dowiadujemy się o osobie, która ma takie same problemy jak my – mówi J. Lewczyk.

Pojechaliśmy do sklepu. Jest zamknięty, a większość mebli zniknęła. Kontakt z właścicielką firmy jest niemożliwy. Jej telefony są wyłączone. – Udało się nam dodzwonić do córki właścicielki. Powiedziała nam, że jej mama ma depresje i mamy jej nie nękać – opowiada Justyna Czemarmazowicz.

Właścicielka firmy każdemu klientowi powiedziała co innego. – Nam mówiła, że pan Witek ukradł jej pół miliona złotych – mówi J. Czemarmazowicz. – Nam powiedziała, że Witek ukradł jej 160 tys. zł, potem, że 145 tys. zł, a jeszcze w innym czasie podała, że to 135 tys. zł – wspomina J. Lenczyk.

Właścicielka studia kuchennego sprawę kradzieży pieniędzy zgłosiła policji. Teraz śledczy czekają na bilans z konta firmy, bo… chcą znać kwotę, jak została ukradziona przez pana Witka.

Klienci studia poszli do prokuratury. – Po analizie przedstawionych dokumentów i informacji skierowałem zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa do prokuratury rejonowej w Zielonej Górze – mówi mecenas Bartosz Bocheński, pełnomocnik J. Lenczyk.

Dodaje, że z jego wiadomości wynika, że faktycznie osób pokrzywdzonych jest znacznie więcej. – Schemat działania może wskazywać na zamiar popełnienia przestępstwa polegającego na doprowadzeniu do niekorzystnego rozporządzenia mieniem czyli potocznie oszustwa – mówi mecenas Bocheński i dodaje, że skieruje powództwo o zapłatę do sądu z wnioskiem o zajęcie pozostałych na kontach pieniędzy czy też ruchomości nadających się do pokrycia strat.