Wszystko wydarzyło się we wtorek, 8 września. 35-letnia Ewelina Olszak z Zielonej Góry wybrała się do lasu w Ochli na spacer. Niestety zapadł zmrok i kobieta zgubiła się. Dzięki ponad godzinnej rozmowie z dyżurnym zielonogórskich strażaków st. kpt. Szymonem Zembrzuskim udało się odnaleźć spanikowaną kobietę. W podzięce upiekła strażakom ciasto.
Ewelina Olszak zna las koło Ochli pod Zieloną Górą bardzo dobrze. Często spaceruje tam z psem. We wtorek poszła do lasu o późniejszej niż zwykle porze. Samochód zostawiła na leśnym parkingu i zaczęła spacer wchodząc do lasu koło skansenu. – W pewnym momencie zrobiło się ciemno, straciłam orientację i zrozumiałam, że się zgubiłam – mówi E. Olszak. W lesie szybko zapadł zmrok. Kobieta dosłownie nic nie widziała. Nie przydała się nawet latarka z telefonu komórkowego. – Przerażała mnie absolutna ciemność i straszne odgłosy dochodzące z lasu. Bałam się przede wszystkim spotkania z lochą, a dzików u nas jest mnóstwo – przyznaje pani Ewelina. Kobieta błądziła po ciemku nie wiedząc dokąd ma iść.
Pani Ewelinie udało się dodzwonić do dyżurnego zielonogórskich strażaków. W ciemnościach zaczęła bardzo mocno panikować. – Nie potrafiła powiedzieć gdzie się znajduje, była bardzo mocno wystraszona i zdenerwowana – opowiada st. kpt. Szymon Zembrzuski. To on zaczął z panią Eweliną trwającą ponad godzinę rozmowę. Sytuacja była trudna. – Nie mieliśmy nic, panie Ewelinie nie działał internet w telefonie, bo w lesie nie było zasięgu i nie było możliwości ustalenia jej pozycji – mówi mł. asp. Maciej Solarek ze stawiska kierowania zielonogórskiej straży pożarnej. Sytuacja była dramatyczna. – Pani Ewelina wpadała w mocną panikę, a to nie pomagało. Wiedziałem, że nie mogłem do tego dopuścić – mówi st. kpt. Zembrzuski. Strażak prowadził rozmowę bardzo spokojnie i powoli naprowadzał panią Ewelinę na jakikolwiek punkt orientacyjny w lesie. To było jednak bardzo trudne. W między czasie do lasu w Ochli wyjechali strażacy zawodowi oraz OSP Jarogniewice szukać zaginionej.
W końcu pani Ewelina znalazła pocięte kłody drzewa. Powiedziała o tym strażakowi. – Strażak kazał mi wejść na górę stosu drewna i czekać na strażaków – opowiada pani Ewelina. St. kpt. Zembrzuski skontaktował się z nadleśnictwem. Wpadł na pomysł zlokalizowania miejsca wycinki w lesie. Udało się. To był strzał w dziesiątkę. – Nadleśnictwo nam pomogło. Mają u siebie porządek. Po wycince ustaliliśmy miejsce, w którym znajduje się pani Ewelina – opowiada dyżurny zielonogórskich strażaków. Po bardzo mocno wystraszoną kobietę do lasu przyjechali strażacy.
W czwartek, 10 września, pani Ewelina w podziękowaniu przyniosła strażakom upieczone ciasto. – Bardzo się bałam, to było straszne przeżycie. Ogromne podziękowania dla strażaków za pomoc, jestem im bardzo wdzięczna – mówi pani Ewelina i dodaje, że już nigdy nie wejdzie do lasu przed zmrokiem.