To wydarzyło się naprawdę. 14-latek prowadząc volkswagena uciekał przed patrolem sulęcińskiej drogówki. Uciekać kazała mu matka, która była pasażerką auta. Po zatrzymaniu powiedziała, że… „syn umie jeździć i nic się nie stało”.
Do skrajnie nieodpowiedzialnego i niebezpiecznego zdarzenia doszło w niedzielę, 4 marca, w jednej z miejscowości powiatu sulęcińskiego. Policjanci sulęcińskiej drogówki kontrolowali prędkość. Pomiar jadącego volkswagena wskazał 72 km/h, w miejscu gdzie dozwolona była prędkość 40 km/h. Policjant nadał sygnał do zatrzymania kierującemu volkswagenem. Ten jednak nie zareagował. Ominął policjanta i zaczął uciekać.
Mundurowi ruszyli w pościg. Po chwili, po użyciu sygnałów świetlnych i dźwiękowych, kierowca volkswagena zatrzymał się. Wtedy za kierownicą policjanci zauważyli dziecko. – Kierowca miał 14 lat. Obok, na fotelu pasażera, siedziała matka chłopca – mówi st. post. Klaudia Richter, rzeczniczka sulęcińskiej policji. Matka w rozmowie z policjantami przyznała, że to ona kazała synowi uciekać przed policją.
Jeszcze bardziej nieodpowiedzialne okazały się argumenty kobiety dlaczego pozwoliła 14-latkowi kierować pojazdem. – Jak wyjaśniała, jazda jest wynagrodzeniem synowi częstej nieobecność matki w domu. Chłopiec już wcześniej miał wielokrotnie kierować samochodem – mówi st. post. Richter. Matka zapewniała, że syn umie jeździć samochodem. Dodała też, że „poza tym przecież nic się nie stało…”.
Udostępnienie pojazdu 14–latkowi, który nie ma uprawnień ani tym bardziej zdolności psychicznej oraz fizycznej do prowadzenia pojazdów na drodze publicznej jest wykroczeniem. Wobec kobiety za popełnione wykroczenie został sporządzony wniosek o ukaranie do sądu. – Wobec nieletniego został skierowany wniosek do sądu rodzinnego pod kątem zagrożenia demoralizacją, w tym przypadku przez samego rodzica – wyjaśnia st. post. Richter.