Do przykrego zdarzenia doszło w niedzielę, 3 marca. Kobieta spacerowałam z psem w okolicach szkoły podstawowej nr 11 na ulicy Spawaczy. To był tył szkoły. Za boiskiem przy płocie jest mini lasek. Kobieta szła z psem do furtki. Pies zrobił siku i wtedy doszło do zadymy.
Właścicielka psa od innej kobiety, że ma posprzątać po psie. Ta pani była z mężem i dziećmi. – Mówię, że sprzątam po niej, mam tu worki, a to suczka i sika kucając, a ona do mnie wrzeszczy, nie ważne, mam posprzątać – pisze internautka.
Właścicielka psa uznałam, że to żart. Po chwili jednak roszczeniowa kobieta zaczęła mówić, że z psem weszła na teren szkoły i pies… zabrudza trawę. Za chwilę dołączył mąż i zaczęła się jatka. Wszystko działo się w obecności dzieci oraz innych ludzi. – Podeszłam do faceta cała w nerwach z psem na rękach i mówię, co Panu przeszkadzają zwierzęta, a on że mój pies nie ma kagańca i dzwoni na policje – pisze internautka. Zadzwonił.
Wezwali policję, bo pies się wysikał na trawę
Na boisko przyszła młodzież grać w piłkę Chłopcy mówili, że sytuacja jest żałosna, że to nie ma sensu. – Odeszłam pod płot i czekałam na policje, bo to było jak dobry kabaret. Policja przyjechała, rozmawiali z ta babą, potem chwilę z jednym z chłopaków i podeszli do mnie, mówiąc żebym się uspokoiła i życzyli dobrej niedzieli – pisze internautka z Zielonej Góry.
Czytaj też – Smutne. Mały pies żył w lichej budzie na łańcuchu ważącym ponad kilogram (FILM)
Niestety to jest smutny przykład ludzi, którzy uczą swoje dzieci agresji, bezzasadnych roszczeń i nienawiści do zwierząt. – Tacy właśnie im podobni podrzucają kiełbasy z gwoździami po trawie, żeby zabić zwierzęta, których nienawidzą. Mówię NIE takim ludziom. To była sytuacja przerażająca dla mnie i dla dzieci, które na to patrzyły, myślę że były zdezorientowane. Na pewno zapamiętają sytuację, która będzie im się kojarzyć z psem, który jest kłopotem, bo doprowadza do awantur ich rodziców z właścicielem psa – pisze zielonogórzanka.