W mieście do potrąceń najczęściej dochodzi na ulicach z dwoma pasami ruchu w jednym kierunku. Dziś aż 75 proc. zdarzeń to wina kierowców. Potrącenia to plaga, której ,,wysypu” można spodziewać się właś
Od początku roku, tylko w samej Zielonej Górze, doszło już do 52 potrąceń pieszych. W kilku przypadkach potrącone zostały na pasach nawet dwie osoby jednocześnie. Przed kilkoma dniami, kierowca osobówki potrącił dwie kobiety prawidłowo przechodzące po przejściu na ul. Waryńskiego. Niestety, tego typu zdarzenia to problem, z którym od dawna walczy zielonogórska policja.
Najgorsza sytuacja panuje na ulicach z dwoma pasami ruchu w jednym kierunku. To na przykład ul. Sulechowska, Wojska Polskiego czy S. Wyszyńskiego. – Tam kierowcy rozwijają największe prędkości, i kiedy trzeba hamować, to ta droga znacznie się wtedy wydłuża – mówi podinsp. Jarosław Tchorowski, naczelnik zielonogórskiej drogówki.
Niestety, statystyka pokazuje, że to kierowcy najczęściej są sprawcami potrąceń. Z ich winy doszło od początku roku do 75 proc. zdarzeń. – Proszę spróbować przejść po pasach na ul. Sulechowskiej na wysokości skrętu na stadion. To graniczy z cudem, bo kierowcy pędzą nie zwracając uwagi na pieszych – mówi emerytka Stanisława Krauze. I znowu statystyka pokazuje, że aż 60 proc. zdarzeń to potrącenia na pasach. – Niestety, na szerokich jezdniach pieszy musi wymuszać przejście, bo rzadko który kierowca ustępuje pieszemu – zapewnia Mieczysław Kostecki sugerując przejście dla pieszych na ul. Wojska Polskiego koło wieżowców.
Policja robi, co może. Od dawna, kilka razy w tygodniu prowadzone są działania „Bezpieczny pieszy”. To już nawet stałe obowiązki policjantów. Zwracają oni szczególną uwagę na zachowanie pieszych na pasach oraz w okolicach dróg oraz manewry kierujących. Niestety, jedni i drudzy oburzają się na działania policji. Pieszy, który wtargnie na jezdnię na czerwonym świetle dziwi się zagrożeniu mandatem. Kierowca, który wymusi pierwszeństwo na pieszym na pasach oburza się, kiedy dostaje za to surowy mandat. – W przypadku kierowcy skończy się na przeżyciu potrącenia i pogiętej karoserii, pieszego nic nie chroni i w tym wypadku potrącenie kończy się o wiele gorzej – mówi podinsp. Tchorowski.
Policja podkreśla doskonałe rozwiązanie problemu na ul. Franciszka Rzeźniczaka. Z kasy radnego Filipa Gryko zostały tam podniesione dwa przejścia dla pieszych. I w efekcie kierowcy zwalniają, bo inaczej uszkodzą samochód. Mało tego, upłynnił się również ruch na osiedlu, bo kierujący w okolicach podniesionych przejść jadą znacznie wolniej. – To doskonały przykład udziału miasta w poprawie bezpieczeństwa na drogach – mówi podinsp. Tchorowski. Rozwiązanie chwalą piesi. – Teraz o wiele łatwiej jest przejść przez jezdnię – mówi Marta Groszak, studentka z ul. Franciszka Rzeźniczaka. Co ważne, oba przejścia zostały również doświetlone. – To ważne, bo zmrok zapada coraz szybciej i piesi stają się coraz gorzej widoczni – mówi podinsp. Tchorowski. Niechlubnym za to przykładem jest pobocze drogi koło Raculi w kierunku ul. Wrocławskiej, gdzie ludzie po zmroku chodzą z włączonymi latarkami, tylko po to, aby kierowcy widzieli ich z daleka.
Policja apeluje o to, aby dzieci nosiły na rękawach kurtek elementy odblaskowe, które pozwolą kierowcom zobaczyć je z daleka po zmroku. Dotyczy to również osób dorosłych.
nie jesienią.